poniedziałek, 29 lipca 2013

2. Wielkie zmiany

Ulica Pokątna zmieniała się na lepsze z każdym dniem. Magiczna część Londynu zdawała się coraz bardziej tętnić życiem, dając nadzieję nowego, szczęśliwego jutra. Pawilony zaczynały być na nowo zagospodarowywane, a  po zabitych deskami okiennicach nie było już śladu. Zniknęły również plakaty z twarzą Harry'ego, zachęcające do jego schwytania. Wszystko wracało do normy i chyba każdemu to odpowiadało. Optymizm emanował z każdego czarodzieja przechadzającego się po ulicy czy pomagającego w odbudowie. Wiele pracy było także przy banku Gringotta, który został porządnie zniszczony przez Harry'ego i jego przyjaciół podczas kiedy uciekali na smoku ze skrytki Bellatrix.

Hermiona spacerowała razem z Ginny napawając się wolnością od smutnych Weasleyów. Potrzebowały choć na chwilę odetchnąć od żałoby by totalnie nie zwariować. Nagle rudowłosa przystanęła z otępieniem wpatrując się w jeden z budynków.
-Ginny...-szepnęła Hermiona, kładąc rękę na jej ramieniu.
-W porządku...-westchnęła ciężko, wkładając ręce w kieszenie swojej sukienki. -Tyle wspomnień... nic już nie będzie takie samo...
-Chodźmy stąd-zaproponowała szatynka, czując, że jeszcze chwila a się rozpłacze.
-Chciałabym tam wejść... ostatecznie się pożegnać-szepnęła cicho, spoglądając w czekoladowe oczy przyjaciółki. -Nie musisz ze mną wchodzić.
-To nie tak, po prostu nie mam ochoty, nie chce się rozklejać-powiedziała Hermiona czując się żałośnie. -Przepraszam.
-Nie masz za co-rudowłosa zapewniła ją, uśmiechając się pociesznie. -Spotkamy się w Dziurawym Kotle.
Po chwili odeszła, znikając za wielkimi, kolorowymi drzwiami sklepu z dowcipami Weasleyów. Hermiona nie rozumiała czemu chce rozdrapywać jeszcze świeże rany, ale nie zamierzała się w to wtrącać. Odeszła od wystawy, próbując się opanować. Każda wzmianka o śmierci któregoś z jej przyjaciół bardzo ją przybijała. Zamierzała jeszcze chwile się przespacerować, a potem spotkać się z Ginny i ruszyć do pracy przy odbudowie banku. Co jak co sama go zniszczyła, więc teraz wypadałoby po sobie posprzątać.
Ze spuszczoną głową, chodziła po ulicy, pogrążając się w własnych przemyśleniach...
-Jak idziesz?!-usłyszała nad sobą niezadowolony głos. Wpadła na kogoś. Wzięła głęboki wdech, po czym niepewnie uniosła głowę. Stalowoszare tęczówki momentalnie zmieniły swój wyraz. Zaskoczenie zastąpiły panujące dotychczas iskierki gniewu.
-Granger...-stwierdził wyraźnie zbity z tropu.
-Wybacz, Malfoy-powiedziała z zaciśniętymi zębami, próbując go wyminąć. Nie miała nawet nastroju się z nim kłócić.
-Poczekaj-poprosił, nie mogąc oderwać wzroku od jej smutnej twarzy.
-Czy ty nie powinieneś przypadkiem gnić w więzieniu?-spytała zrezygnowana. Mimo to stanęła patrząc mu prosto w oczy.
-Uniewinnili mnie-powiedział jakby nieobecny. Zbyt mocno pogrążył się we wspomnieniach.
-Nie wiem jakim cudem, ale wybacz. Nie mam ochoty się kłócić. Śpieszę się.
Pozwolił jej odejść. Z zamyśleniem patrzył jak znika za jednym z rogów ulicy.
-Jeszcze się spotkamy. Granger-mruknął z szaleńczym uśmiechem. -Jeszcze ci podziękuję...


                                                                            ***

Smutek i depresja były na porządku dziennym w zawsze radosnej, tętniącej życiem Norze. To niewiarygodne jak ludzie potrafią się przywiązać... Z każdym dniem tęsknić coraz mocniej za kimś, kto miał już nigdy nie wrócić...

-Ron...-Hermiona weszła do pokoju, zastając chłopaka siedzącego na jej łóżku. -Ron...-powtórzyła, próbując wytrącić go z zamyślenia. Rudowłosy niechętnie przeniósł na nią spojrzenie, a z jego ust wydobyło się ciche westchnięcie.
-Odejdź chcę pobyć sam-poprosił niemal szeptem. Cierpienie odbiło się na jego twarzy, czyniąc ją niemal przezroczystą.
-Ron ja...-zaczęła, mając nadzieję, że tym razem zejdzie na dół coś zjeść.
-Powiedziałem że chcę pobyć sam-przerwał jej, a w jego głosie dało się usłyszeć niewiarygodny chłód. Nigdy nie widziała go w takim stanie. Kiedy nieporadny, zabawny rudzielec zmienił się w oschłego, zimnego mężczyznę?
Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona, a w jej oczach pojawił się ból. Rzeczywiście teraz wszystko miało się zmienić. Szybko otrząsnęła się, przybierając ostry wyraz twarzy. Sprawy zdawały się wymykać spod kontroli.
-Mam już dość-powiedziała, podchodząc bliżej chłopaka. -Mam dosyć zdesperowanych  i zrujnowanych ludzi w tym domu. Do cholery co ty z sobą robisz Ron?!
Rudowłosy spojrzał na nią z politowaniem, mocno zaciskając zęby.
-Nie zrozumiesz tego-warknął, czując w sercu mocny ucisk. Cała jego rodzina poniosła olbrzymią stratę, a ona nie była wstanie tego pojąć.
-Doskonale rozumiem, Ron. Rozumiem, że cierpisz i że jest ci ciężko, ale trzeba się podnieść i iść dalej!
-Masz pojęcie jak to jest budzić się każdego dnia, ze świadomością, że każdy oddech, każde uderzenie serca sprawia ból?! Zostałem z tym sam i nikt nie jest wstanie mi pomóc! Wszystko dlatego, że Fred...
-...Jest martwy-dokończyła za niego bez cienia współczucia.
-Jak możesz?-spytał oschle.
-Taka jest prawda, Ron i twoje smutki tego nie zmienią. Nie pomożesz mu pogrążając się w sobie. Pragnę ci pomóc, więc mógłbyś z łaski swojej mnie nie odtrącać!-krzyknęła ze złością. Czuła jak z każdą chwilą go traciła i nie była wstanie niczego z tym zrobić. Kochała go. Kochała jak nikogo wcześniej i świadomość, że ta miłość wymyka jej się między palcami bardzo bolała. Chciała by wrócił dawny Ron i mimo bólu był wstanie żyć dalej.
-Ron wróć do mnie-poprosiła, ujmując jego twarz w dłonie. -Razem przejdziemy przez wszystko.
-Nie damy rady-powiedział z frustracją. -Jego już nie ma...
-Ale my dalej jesteśmy! Musimy dalej żyć, Ron! Musimy, błagam zrozum!
-Nie chcę-powiedział smętnie spuszczając wzrok.
-Co?-spytała z niedowierzaniem.
-Może powinniśmy zrobić sobie przerwę...-powiedział tonem wypranym z emocji. -Może powinniśmy dać sobie przez jakiś czas spokój?
-Nie rozumiem co masz na myśli-zaczęła, doskonale wiedząc o co mu chodzi. Do jej oczu napłynęły łzy, a ona sama poczuła jak coś mocno rozcina jej serce.
-Dostałem pracę w ministerstwie. Przyjąłem ją i zostaje na razie w Londynie. Powinnaś wrócić do Hogwartu. Skończyć szkołę, bo zawsze o tym marzyłaś. Byłem tam. Prace przy odbudowie idą pełną parą i jestem pewny, że od września będziesz mogła zacząć naukę.
-Ron czy ty...?
-Tak, Hermiono. To na razie koniec-powiedział wreszcie patrząc jej w oczy. -Ale będę na ciebie czekał. Po prostu potrzebuję chwili odpoczynku.
-Odpoczynku ode mnie?-spytała, pozwalając by łzy swobodnie spływały po jej policzkach.
-To nie tak... kocham cię, Hermiono-powiedział, łapiąc ją za ręce. -Kocham cię, ale teraz naprawdę nie mogę być z tobą. Nie jestem wstanie poświęcać ci tyle czasu co kiedyś i będzie lepiej jeżeli odejdziesz i przestanę cię ranić.
Patrzyła na niego z niezrozumieniem, modląc się by to co usłyszała było jedynie zwykłym snem.
-Ja też cię kocham, Ron-powiedziała przez łzy. Po chwili jednak wzięła głęboki oddech i pośpiesznie opuściła pokój. Musiała zachować resztki godności.


                                                           

15 komentarzy:

  1. Jakoś nigdy nie przepadałam za Romione, ale tu chce mi się płakać. Czekam na rozwój mojego, ukochanego Dramione <3
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest genialny, brak mi słów :D Jak czytałam rozmowę Hermiony i Rona, to aż mi się płakać chciało :( ale w sumie to i lepiej :) Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku... płakać mi się chce. :c Jakoś za bardzo Rona nie lubiłam... ale jak niedawno przeczytałam, że Felton lubi Ruperta to jakoś tak... inaczej zaczęłam go postrzegać. xD Głupie, co nie? :P Może, ale to też zależy, jak kto Rona przedstawi. Dlatego tu nie mam ochoty zrobić mu krzywdy. :D Smutne to było, to na pewno. Ale i tak wolę Dramione. xD
    Ja trochę nie lubię, jak w opowiadaniach wszyscy się tak użalają nad sobą, ale to może dlatego, że mi nikt nie umarł, więc nie wiem, jak oni się czują.. Ale da się przeżyć. :D
    Nie mam pojęcia, co kombinuje Draco, ale już nie mogę się doczekać. Jestem bardzo ciekawa. ^^
    Pozdrawiam cieplutko. :3
    http://the-formula-for-happiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne <333 Uwielbiam Twoje blogi, a widać, że ten zapowiada się fantastycznie! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział : )

    OdpowiedzUsuń
  5. to opowiadanie jest takie wzruszające..
    i nie wiem czemu ale dodawalam komentarz pod tamtym rozdziałem i jakoś mi się teraz nie pojawił .. ale no cóż ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. to opowiadanie jest takie wzruszające..
    i nie wiem czemu ale dodawalam komentarz pod tamtym rozdziałem i jakoś mi się teraz nie pojawił .. ale no cóż ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam, aż Draco zacznie działać. Oby jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne, czekam na następny rozdział!
    Weny Marciolak =D

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie. Dopiero je zaczęłam czytać i już nie moge sie oderwać. Życzę dużo weny.
    Pozdrawiam serdecznie
    Small Scar

    OdpowiedzUsuń
  10. W twojej wersji nawet Romione chwyta za serce!

    OdpowiedzUsuń
  11. smutne... :C
    no coż, chyba juz nie bedzie ich milosci.. to koniec. sam to zakonczyl.
    CzytelniczkaGreen.

    OdpowiedzUsuń
  12. Moze to okrutne ale ciesze sie z takiego obrotu sprawy :D
    Ron nad wyraz inteligentny, ale cos czuje ze chyba nie na dłuższa metę... Strata to strata ale nie do przesady... Malfoy i szalony uśmiech *.* chciałabym to zobczyc na żywo :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Zrobisz z Rona świrniętego psychola ?

    OdpowiedzUsuń