czwartek, 3 października 2013

23. Sekrety przeszłości

Kochani!
No więc... dostałam olśnienia i mam już pomysł na nowe opowiadanie! Będzie o HP i Dramione ale tak trochę xD Czegoś takiego jeszcze nie czytałam więc mam nadzieję, że będzie w miarę oryginalne. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Oczywiście najpierw skończę tego bloga. Potem zacznę coś nowego co, kto wie, może wam się spodoba. Zapraszam do czytania i liczę na liczne komentarze :) 

-Draco-powiedział Lucjusz Malfoy widząc swojego jedynego syna u progu drzwi.
-Cześć tato-powiedział chłodno blondyn. -Mogę wejść?-spytał po dłuższej chwili milczenia.
Ojciec uchylił drzwi, wpuszczając go bez słowa do środka. Razem przeszli do ogromnego salonu gdzie zajęli miejsca na miękkich, długich kanapach. Zapanowała cisza, która niezręczna jedynie dla ojca, trwała niczym parę męczących, nieznośnych godzin.
-Jeżeli przyszedłeś po pieniądze...-zaczął jednak syn zdążył mu szybko przerwać.
-Nie chcę od ciebie pieniędzy.
-W takim razie jeżeli jakaś dziewczyna zaszła z tobą w ciążę... nie licz na moją pomoc.
-Do cholery, ojcze! Mam swój honor.
-Mógłbym się o to kłócić-mruknął pod nosem starszy Malfoy, splatając ręce na piersi. Podczas gdy obaj mężczyźni mierzyli się niechętnymi spojrzeniami, do pokoju weszła wysoka, blond włosa kobieta, która na widok młodszego Malfoya upuściła z rąk tacę pełną przekąsek.
-To była taca mojej praprababki-powiedział zirytowany Lucjusz, przenosząc wzrok na swoją małżonkę.
-Co ty tu robisz, Draco?-spytała zaskoczona Narcyza. Nie zważając na niezadowolenie męża obeszła rozbitą tacę i usiadła obok syna. -Nie powinieneś być w Hogwarcie? Coś się stało?
-Popełnił jakąś zbrodnię a teraz potrzebuję pomocy mamusi-warknął Lucjusz gniewnie mrużąc oczy.
-Rzuciłem szkołę-wyjaśnił niewzruszony Draco. Postanowił nie zwracać uwagi na denerwujące uwagi ojca.
-Dlaczego?-spytała Narcyza unosząc ze zdziwienia brwi.
-Po prostu tak zrobiłem-uciął, posyłając matce słaby uśmiech.
-Dalej nie rozumiem czemu przyszedłeś z tą nowiną do nas. Myślałeś, że sprawisz nam radość ogłaszając jak bardzo spieprzyłeś sobie życie? Do tego z własnej woli...-wtrącił się ojciec.
-Z całym szacunkiem jedyną osobą, która spieprzyła mi życie to ty, a może raczej twoje głupie poglądy. Tak czy inaczej... Ostatnio dostawałem dużo listów z Gringotta i...
-A jednak chodziło o pieniądze-powiedział odkrywczo Lucjusz, podczas gdy Narcyza z nierozumieniem spojrzała na syna.
-Chcę się zrzec spadku-powiedział beznamiętnie Draco.
-Co?-spytał Lucjusz pewien, że się przesłyszał.
-Nie chcę waszych pieniędzy-wyjaśnił chłopak.
-Chcesz zrobić z siebie biedaka i skończyć na ulicy-dokończyła za niego przerażona Narcyza.
-Daj spokój. Rzucił szkołę i rozkręcił jakiś lewy biznes więc teraz unosi się honorem i zrzeka się fortuny Malfoyów która powinna być zaszczytem. Nie tak cię wychowałem synu. Powinieneś się wstydzić i tak nie zasługiwałeś na te pieniądze...
-Daj spokój ojcze-przerwał mu zażenowany Draco. Nonszalanckim gestem zmierzwił swoje włosy by po chwili wywrócić oczami i posłać mu zrezygnowany uśmiech.
-A więc o co chodzi?-spytała zdenerwowana Narcyza. -Jak mamy rozumieć twoje iście Gryfońskie zachowanie?! Unosisz się dumą i honorem żeby co osiągnąć?
-Nie zachowuje się Gryfońsko!
-Za dużo czasu spędził czasu z tymi żałosnymi ważniakami i starą jędzą McGonagall. Uniósłbyś się honorem i nie przyjmowałbyś od niej pomocy!
-Och wybacz, że nie miałem tylu pieniędzy by zapłacić sędziemu. Nie chciałem skończyć w Azkabanie. Zresztą i tak miałem mało do gadania w tej sprawie. Skazali mnie na Hogwart i tak się potoczyło... A co do Gryfonów to... Nigdy nie sądziłem, że to powiem ale w ciągu tych ośmiu lat nauczyli mnie więcej niż wy przez całe życie.

                                                                       ***


Siedząc wieczorem z kubkiem gorącej herbaty w ręku, słuchając najsmutniejszej piosenki jaką kiedykolwiek napisano... Nie. Jej sytuacja wyglądała nieco inaczej. Każdy dzień, każda godzina. Robiła wszystko by została spędzona jak najlepiej. Wyrzuciła ze swojej głowy i jak później sobie uświadomiła serca, postać Dracona Malfoya. Blond włosy chłopak przestał zaprzątać jej myśli i uczucia. Jedyne miejsce gdzie miał szansę się pojawić to... wspomnienia.
Ona po prostu zbyt wiele przeszła by zaprzepaścić wszystko jednym problemem. Była na to zbyt dumna.
Mijały miesiące. Po wyjątkowo mroźnej zimie przyszedł czas na wiosnę, która powitała uczniów już na początku marca. Drobne kwiatki zaczęły przebijać się przez warstwę śniegu, a gruba tafla lodu przykrywająca jezioro zaczęła pękać. Było mokro ale też co raz cieplej z czego każdy Hogwardzki uczeń bardzo się cieszył. Wraz z wiosną zaczęto przygotowywać się do rocznicy II Bitwy o Hogwart, która miała miejsce dopiero w maju. Mimo to wszyscy chcieli by była jak najbardziej uroczysta, upamiętniająca wydarzenia sprzed roku, oddająca należyty hołd poległym. To było ciężkie. Dla wszystkich, którzy mieli okazję podczas niej walczyć. Ta rocznica była jak rozgrzebanie dopiero co zabliźnionych ran.

Przez te parę miesięcy osiągnęła naprawdę wiele. Oprócz paru egzaminów na Wybitny, doskonałych esejów i niezwykłych osiągnięć w działalności szkolnej zyskała umiejętność całkowitego nie myślenia o Malfoyu, a także bezgraniczne zakochanie (a tak jej się przynajmniej wydawało) w Ronie. Piękny pierścionek zaręczynowy błyszczał na jej palcu a ona zamierzała przyjąć oświadczyny rudzielca wraz z czerwcowym wyjściem na King's Cross. Czuła się... szczęśliwa, a tak przynajmniej sobie wmawiała.
Wszelkie przygnębienia czy chwilowe zdołowania zwalała na niedawną wiadomość o śmierci rodziców albo zbliżającą się rocznicę bitwy. Nie dopuszczała do siebie myśli, że powodem tego może być pewien chłopak i tęsknota, która z każdym dniem kumulowała się w jej sercu.
Leżała na łóżku z szeroko rozłożonymi rękami. Wpatrzona w sufit myślała o lekcjach, o tym co powinna założyć na wieczór z przyjaciółmi, o tym co zjeść na śniadanie, a także nad celem i sensem własnej egzystencji.
Nie zauważyła kiedy do jej dormitorium wszedł jej przyjaciel i wygodnie ułożył się obok niej.
-Nawet Hermiona Granger może przestać czasem myśleć-mruknął delikatnie się uśmiechając. Założył ręce za głowę, biorąc głęboki oddech. -Widziałem się z Draco-powiedział jakby szykując się na poważniejszą rozmowę.
-Nie wierzę, że mówisz coś takiego zaraz po tekście "Nawet Hermiona Granger może przestać czasem myśleć"-powiedziała z zażenowaniem.
-Po prostu nie wiem nad czym tak ostatnio myślisz ale przesadzasz-wyjaśnił łagodnie.
-Nieważne. Co u Malfoya?-spytała niby od niechcenia. Nie mogła przyznać, że podświadomie czekała na tą wiadomość od paru miesięcy.
-Zrzekł się całej kasy swoich starych i teraz żyje w małym mieszkanku na Pokątnej. Utrzymuje się z pracy prywatnego detektywa i najwyraźniej nieźle się bawi.
Na jej twarz wpłynął mimowolny uśmiech. To było coś w stylu Malfoya. Zostawić wszystkich i zacząć robić coś po swojemu.
-Przynajmniej sprawia wrażenie jakby się dobrze bawił. Znam go zbyt długo. Gdzieś w nim tli się nieszczęście i ból...-kontynuował chłopak, przybierając dramatyczny głos. Nie zdawał sobie sprawy jak dziewczyna przeżywa każde jego słowo.
-No i wpada w jakąś paranoje-mruknął niby od niechcenia. Mimo to dziewczyna przewróciła głowę w jego stronę i spojrzała na niego z zaciekawieniem.
-Jaką paranoje?-spytała zaintrygowana.
-Ciągle gada o jakimś facecie... Nieważne, nie przejmuj się. Niedługo mu przejdzie i będzie gadał o kimś innym.
-Jakim facecie?-spytała nie zważając na jego ostatnie słowa.
Blaise westchnął, przeczesując palcami swoje ciemne włosy.
-Jason Fernandes. Mówi ci to coś?
Spojrzała na niego po czym zamarła słysząc nazwisko owego "faceta".
-No właśnie-powiedział Blaise traktując jej milczenie jako jednoznaczne. -Naprawdę nie masz się czym przejmować...
Jednak dalej już go nie słuchała. Po pewnym czasie wstała z łóżka i bez słowa wyjaśnień wyszła z dormitorium. Nie liczyło się to, że zostawiła wyraźnie zaskoczonego Blaise samemu sobie.

                                                                             ***

Siedziała nad jeziorem z zadumą wpatrując się w kołyszące  na jeziorze, delikatne fale. To zaskakujące ile czasu spędziła tu w tym roku. Przychodziła za każdym razem kiedy coś ją trapiło albo potrzebowała pomyśleć. Tak było i tym razem. Blaise Zabini odgrzebał starą, mimo to bolesną sprawę.

Znowu tam była. Kolorowe światła, głośna muzyka, tańce i alkohol. Impreza. Ostatnia  w te wakacje. Każdy łapał ostatnie chwile uciekającej zabawy. Każdy pragnął bawić się jak najlepiej...
Uśmiechy na twarzach, śmiech, miłe rozmowy... coś niezapomnianego, wspaniałego, coś co sprawia, że czeka się na te chwile z utęsknieniem. Czarująca. Ubrana w ładną, granatową sukienkę. Dobrze się bawiła. Tańczyła na środku, nie zdając sobie sprawy jak dużo ludzi podziwia jej zgrabne, pewne ruchy. Kasztanowe, rozwiane włosy i ... on pośród tłumu... 

Jeden taniec, drugi, trzeci... Impreza niczym w filmie. Każdy świetnie się bawi. Głośna muzyka dźwięczy w uszach. Pamiętała jak do niej podszedł. Jak zamienili parę słów, a potem oddali zapomnieniu przez całą resztę nocy. Bawili się jak nigdy wcześniej, jakby to był ostatni raz kiedy mogą oddać się beztroskim chwilą... Właściwie to tak właśnie było. Wyszli z klubu, poczuli jak zimne powietrze owiewa im twarze. Później... film się urwał. Skończył się, a razem z nim wspomnienia. Jedyne co było w jej głowie to prześwity prędkości, którą czuli i moment w, którym się zatrzymali...

Sprawa Jasona Fernandesa dawno ucichła, a ona miała nadzieję nigdy do niej nie wracać. Dlaczego Malfoy węszy wokół tego chłopaka? Co mu do tego wszystkiego?
Westchnęła cicho, przeczesując palcami kasztanowe, rozwiane włosy. Zarówno Jason jak i Draco nie zamierzali dać o sobie zapomnieć...

                                                                               ***

Szedł ulicą nie zważając na deszcz, który znowu zaczął padać. Znał Londyn od urodzenia. Mimo to nie mógł pogodzić się paskudną pogodą jaka tam panowała.
Ubrany w ciemny płaszcz z kapturem wyglądał niczym czarny charakter rodem z horrorów. Na samą taką myśl mimowolnie się zaśmiał. Naciągnął kaptur na głowę stwierdzając, że w ten sposób będzie jeszcze bardziej mroczny.
Wszedł do pubu powoli rozglądając się po stolikach. W końcu ją zobaczył. Siedziała w kącie lokalu popijając ognistą whisky. Uśmiechnął się, po czym powoli zaczął się zbliżać.
Uniosła wzrok znad szklanki i spojrzała na niego bystrym wzrokiem.
-Draco Malfoy jak miewam-wstała z miejsca, posyłając mu delikatny uśmiech. -Jak udało ci się mnie znaleźć?-spytała z ciekawością.
-Jestem najlepszym detektywem w tym mieście. Znajdę i poznam każdą prawdę, wszystkie tajemnice...

                                                                             ***

Podczas gdy ona wpatrywała się w jezioro, pewna szara sowa wypatrywała jej lecąc ponad koronami drzew. Na widok Hermiony zahukała radośnie i zniżyła lot lądując obok dziewczyny. Spojrzała na nią bystrymi, bursztynowymi oczami by po chwili wystawić nóżkę, do której przywiązany był krótki liścik.
Zaskoczona dziewczyna przeczytała wiadomość, a mała sówka odleciała nie czekając na odpowiedź. Hermiona z wyraźną paniką przyglądała się zawartej w liście treści.  Co miała teraz zrobić?

Malfoy węszy. O co chodzi? Musimy się spotkać. Jutro o 17:00. Trzy Miotły. Bądź sama. 
     
                                                                                             S. Fernandes 

15 komentarzy:

  1. Heh pierwsza :D Naprawdę przepraszam że nie czytałam przez ostatni czas ale mój tata próbował " naprawić" antenę :/ Co do rozdziału jest exstra. Bardzo intryguje mnie ten liścik...Szkoda tylko, że Draco wyjechał... I jest jeszcze Ron za przeproszeniem wpieprza się w życie Miony. Co do nowego bloga: cokolwiek to będzie i tak będę czytać :D
    Pozdrowienia Olki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział , końcówka intrygująca :-) Czekam z niecierpliwością na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale mnie Lucek wkurza... Hermiona zresztą też -.- Dumna kretynka która nie pobiegnie za najprzystojniejszym, najcudowniejszym ze wszystkich? o.O xD
    O, braciszek tamtego faceta? A może siostra? :D
    (taa, szok że skomentowałam, jestem taka niewdzięczna, skoro czytam to już jakiś czas...;>)
    ciemneijasnekoloryswiata.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Uooo, intrygujący rozdział ;)
    Pozdrawiam,
    Lúthien ;*
    http://dramione-invisible-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Muszę przyznać, że po raz kolejny mnie zaskoczyłaś. Czekam niecierpliwie na kolejna notkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tajemniczo, tajemniczo. Jakaś zagadka, trochę adrenaliny. Uuuu... Podoba mi się

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooooo kolejne Dramione ? :D i dzień od razu piękniejszy :D
    No to powodzenia, na pewno będę czytać !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest świetny :) Szczególnie zaintrygował mnie końcówka. Mam nadzieję, że nowy niebawem, bo już się nie mogę doczekać :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział super no i pojawiła się jakaś tajemnica... hmm ciekawe o co chodzi...
    A Herm to już chyba na głowę upadła, żeby zaręczyć się z Ronem, o masakra!

    OdpowiedzUsuń
  10. Tajemnice tajemnice <3 och aż nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :D
    Ten jest cudowny:D
    Weny:D
    Pozdrawiam,Lili:D

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się, sytuacja nabiera tempa :D Życzę weny. Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie spodziewalam sie kontynuacji akurat tego wątku, jestem zaskoczona, ale bardzo pozytywnie ;) nie mogę doczekać się dalszej historii
    Pozdrawiam, Lessiada

    OdpowiedzUsuń
  13. Intrygujące :) Dawno tu nie zakładałam i teraz nadrabiam ... :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak wiem jest pozno i przez cb sie nie wyspie bo przez cb musze leciec czytac dalej ! Zadowolona ?!

    OdpowiedzUsuń