wtorek, 8 października 2013

26. (Szczęśliwe?) Zakończenie

Stała wpatrzona w ogromny zamek, a w jej oczach zaszkliły się łzy. To już koniec. Nie do wiary, że spędziła w Hogwarcie tyle czasu, a teraz miała się z nim rozstać. To było... smutne. Ze swoją szkołą zawsze wiązało ją tyle wspomnień, tyle przygód. To tam poznała pierwsze przyjaźnie, miłości... To tu stała się dzielnym Gryfonem prezentującym piękne wartości. Teraz miała wyjechać. Stać się absolwentem Hogwartu i do niego nie powracać. Spojrzała na kartkę, którą kurczowo trzymała w dłoniach, a na jej twarzy wykwitł szeroki uśmiech. Mimo to łzy popłynęły po jej policzkach. Nigdy nie przestanie darzyć tej szkoły tak ogromnym sentymentem. Jej wzrok powędrował z powrotem na kartkę. Ostateczne egzaminy- wszystkie zdane na Wybitny. Nie miała pojęcia jak jej się to udało ale najwyraźniej miała wielkie szczęście.

                                                                             ***

Weszła do przedziału gdzie siedzieli już Blaise i Ginny. Obydwoje mieli niezbyt wesołe miny ale jakoś się trzymali.
-Nie wierzę, że to już koniec-powiedziała Hermiona, ciężko opadając na kanapę. Przyjaciele jedynie pokiwali zgodnie głowami. -Co będzie dalej?-spytała smutno dziewczyna.
-Wkroczymy w nowe, dorosłe życie-oznajmił Zabini przygarniając do siebie swoją dziewczynę. Koniec szkoły oznaczał także mniej wspólnych chwil z panną Weasley.
-Co zamierzacie robić?-spytała Hermiona z ciekawością.
-Myślałam o pracy w Mungu... Złożyłam już nawet podanie do pracy magomedyka na oddziale magicznych zakażeń-wyznała ruda z bladym uśmiechem. -A ty Hermiono?-spytała przyjaciółki.
-Jeszcze parę formularzy do podpisania i mam swój lokal na Pokątnej!-powiedziała z radością. -Założę własną księgarnię. Co z tobą, Blaise?-zwróciła się do bruneta, który ciągle milczał.
-Zawsze chciałem pracować w ministerstwie ale tam raczej mnie nie przyjmą. Kto wie? Draco proponował mi spółkę w branży detektywistycznej... Może się zgodzę...-wyznał z ponurym wyrazem twarzy.
-Na pewno dostaniesz wymarzoną pracę-pocieszyła go Ginny, całując krótko w usta.
-Chciałbym w to wierzyć...-odparł. Mimo to był wdzięczny rudowłosej za słowa otuchy.

-Pamiętacie jak jechaliśmy do Hogwartu pierwszy raz?-spytała Miona ze wzruszeniem. -Teraz to nasz ostatni kurs Hogwart-Londyn...
-Nie mów tak, bo za chwilę się popłaczę-poprosiła ją Ginny, ze smutkiem wpatrując się w szybę pociągu.
-Powinniśmy jakoś uczcić zakończenie szkoły. Co powiecie na małą, kameralną imprezę u mnie?-spytał Blaise z uśmiechem. Mimo wszystko starał się widzieć pozytywne rzeczy w końcu Hogwartu.
-To świetny pomysł-powiedziała ruda patrząc wyczekująco na przyjaciółkę.
-Nie mogę-powiedziała Hermiona z szczerym żalem. -Na peronie czeka na mnie Ron i wiecie... to...
-Jasne-przerwał jej Blaise. Wolał by Hermiona była z jego przyjacielem ale szanował jej decyzję i nie zamierzał w nią ingerować. Po prostu nie miał siły tego słuchać.
-Przykro mi-powiedziała dziewczyna z smutnym uśmiechem.

                                                                               ***

Dojechali na miejsce. Po długim i wylewnym pożegnaniu Hermiona wyszła z pociągu na peron gdzie już z daleka dostrzegła rudą czuprynę Ronalda Weasleya. Wzięła głęboki oddech, po czym ciągnąc za sobą kufry, ruszyła w jego stronę.
Każdy krok, każde uderzenie serca zdawało się jak w spowolnionym tempie. Widziała, że on także się stresuje, ale jego zdenerwowanie nie mogło równać się z tym jak ona się czuła.
-Cześć, Ron-powiedziała cicho, stając naprzeciwko niego. Odpowiedział jej jedynie delikatnym uśmiechem.
Dziewczyna stanęła na palcach i po krótkim buziaku w policzek przytuliła się do rudzielca.
-Czekaliśmy na tą chwilę cały rok-powiedziała szatynka jakby odgadując myśli Rona. Chłopak skinął głową, a jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.
-Przepraszam za naszą ostatnią rozmowę, nie chciałem żebyś poczuła się urażona-powiedział ze skruchą.
-W porządku, Ron-postanowiła mu wybaczyć. Sama dopuściła się tamtego dnia gorszych czynów.
Chłopak spojrzał na nią z wdzięcznością, jednak po chwili to uczucie zastąpiły ciekawość i niecierpliwość. -Oświadczyłem ci się. Jaka jest twoja odpowiedź?-spytał z uśmiechem.

                                                                                ***
Draco Malfoy siedział w swoim mieszkaniu. Popijając ognistą whisky prosto z butelki wypatrzył sobie niezmiernie interesujący punkt w ścianie. Za parę godzin miał samolot do Portugalii. Wszędzie znajdowały się popakowane walizki, a meble zostały przykryte białymi prześcieradłami. Tylko kanapa została w nienaruszonym stanie, po to by móc topić swoje smutki w alkoholu. Dziś Granger miała przyjąć oświadczyny Weasleya. Miała powiedzieć "tak" i rzucić mu się na szyję obdarowując go najsłodszymi pocałunkami. Miała zadeklarować chęć spędzenia reszty życia z parszywym, zidiociałym, rudym szczurem jakim był Ronald.
Ten dzień był okropny. Był... Merlinie jak on nienawidził świata!
To było niesprawiedliwe! O tak, z pewnością mógł powiedzieć, że zasługuje na Granger bardziej niż tępak Weasley. Zasługiwał na nią, bo w przeciwieństwie do Rona, naprawdę ją kochał.
Wierzył w to i nie zamierzał przestać. Granger go uratowała. Była częścią jego życia, była jak powietrze bez którego się dusił,a mimo to nie mógł umrzeć. Granger przyjmująca oświadczyny rudego Gryfona była przyczyną agonii, którą odczuwał.

Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi. Raz, drugi, trzeci... Jednak on, nie zamierzał tego robić. Nie zamierzał fatygować się do drzwi tylko po to by zobaczyć kolejnego, mugoslkiego naciągacza. Mimo to doskonale słyszał co działo się po drugiej stronie. Słyszał jak ktoś z rezygnacją opiera i osuwa się po drzwiach z cichym westchnięciem.
-Blaise powiedział mi, że jeszcze nie wyjechałeś do Portugalii. Wiem, że tu jesteś, Malfoy.
To zdanie, ten głos wystarczył by zerwał się z kanapy i otworzył drzwi.
-Co ty tu robisz, Granger?-spytał zaskoczony. -Gdzie narzeczony?-dodał z niezadowoleniem po dłuższej chwili milczenia.
-Nie ma go tu. Muszę ci coś powiedzieć, Malfoy-odparła nie odciągając wzroku od jego zaciekawionych, stalowoszarych oczu. Nic nie odpowiedział. Jedynie ze zgodą uchylił szerzej drzwi, pozwalając jej wejść.
-A więc co cie do mnie sprowadza?-spytał siadając razem z nią na kanapie. Jednym machnięciem różdżki przywołał do pokoju dwa kubki kawy.
-Po pierwsze... to chciałam cię przeprosić-wyznała, odbierając od niego napój. -Cały ten czas zachowywałam się nie w porządku.
-Co się stało, że przejrzałaś na oczy?-spytał blondyn z ironią.
-Ja... uświadomiłam sobie jedną rzecz-powiedziała, spuszczając wzrok.
-Tak...?-ponaglił ją chłopak.
-Taką, która sprawiła, że rzuciłam oświadczyny Rona i przyszłam do ciebie-teraz była już odważniejsza. Patrzyła na niego, pozwalając by jej czekoladowe tęczówki spotkały się z tymi stalowymi. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony, a jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił.
-Jestem w tobie zakochana, Malfoy-dodała.
Przez chwilę z szokiem patrzył  na dziewczynę, jednak widząc jej zmieszanie postanowił szybko działać. Nim zdążyła powiedzieć coś jeszcze, przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował.
-To jest ta chwila, w której możesz powiedzieć, że sobie ze mnie żartowałaś i zaraz jedziesz wybierać suknię ślubną dla Weasleya-powiedział między pocałunkami.
-Kocham cię, Malfoy. Tak na poważnie-wyznała, wplątując palce w jego platynowe włosy.
Nie czekając na więcej, blondyn wziął ją na ręce i nie przerywając pocałunku, skierował się do sypialni.

                                                                         ***

-Myślisz, że Miona będzie szczęśliwa z Ronem?-spytała Ginny wtulając się w swojego chłopaka.
-Nie sądzę by przyjęła jego oświadczyny-odparł Blaise sięgając po kieliszek wina. Jego "impreza na zakończenie roku" ograniczyła się do dwóch osób. To znaczy jego i rudowłosej dziewczyny, którą naprawdę kochał. -Miona na pewno wybrała dobrze.
-Czy ty masz coś do mojego brata?!-spytała oburzona dziewczyna.
-Szczerze?-spytał z niewinnym uśmiechem. -Tak.
Ginny już chciała coś odpowiedzieć, jednak przerwał jej słodkim pocałunkiem.
-Nie kłóćmy się-poprosił z uśmiechem.
-To co porobimy?-spytała uroczo trzepocząc rzęsami.
-Walczmy o szczęście-palnął ze śmiechem.
-Te wojnę dawno wygrałam-powiedziała, po czym zatopiła się w jego słodkich wargach.

                                                                         ***

Pół roku później...

Ślub był przepiękny. Pełen szczęścia, a w końcu do tego tyle czasu dążyli. Nie obyło się jednak bez pewnych konfrontacji, które nie skończyły się zbyt dobrze...

Hermiona szła w stronę ołtarza z szerokim uśmiechem. Żałowała, że nie może iść pod rękę ze swoim ojcem ale nawet to nie było wstanie przyćmić szczęścia panującego tego dnia. Czuła jak wszystkie wnętrzności skręcały jej się ze stresu. Owszem była podekscytowana, że za chwilę stanie się żoną mężczyzny, którego naprawdę kochała ale co jeżeli Malfoy się wycofa? O tak... takie niespodzianki były bardzo w jego stylu.
Na szczęście ten przygotował nieco inną niespodziankę. Taką, którą miała wspominać do końca życia.
-Co ci się stało?-szepnęła stając naprzeciw narzeczonego i z przerażeniem patrząc na jego zaczerwieniony policzek.
-No chyba nie powiesz mi, że nie wyglądam bosko? Nawet z obitą twarzą wyglądam świetnie-odpowiedział równie cicho biorąc ją pod rękę i prowadząc w stronę odprawiającego ceremonię starca. Posłał jej pełen siebie uśmiech, jakby próbując dodać jej otuchy. Spojrzała na niego niepewnie. Z kim on się do cholery pobił?! Czy musiał robić takie rzeczy nawet w dzień własnego ślubu?
Postanowiła jednak nie rozgrzebywać tej sprawy. Przynajmniej nie w tej chwili. Stojąc przed ołtarzem i odliczając sekundy to momentu, w którym wreszcie będzie mogła powiedzieć "tak".
Czuła jak z każdą chwilą staje się coraz bardziej niecierpliwa. Jakby bała się, że blondyn zaraz się rozmyśli i ją zostawi.
W końcu jednak dobrnęli do końca, kończąc ceremonię namiętnym, słodkim pocałunkiem.

Kiedy nastał wieczór, a razem z nim czas na huczne wesele, państwo-już-Malfoy wstąpili do pięknie urządzonej sali balowej. Bawili się świetnie i choć co chwilę ktoś przeszkadzał im w tańcu, prosząc o jeden taniec z penem lub panią młodą nie byli tym zmęczeni. Ten dzień był dla nich, a oni zamierzali go w pełni wykorzystać.
-Powiesz mi w końcu kto cię tak pobił?-spytała Hermiona wtulając się w ramiona męża. Nie mogła uwierzyć, że jest jej. Że nic ich już nie rozłączy. Bo oficjalnie i nieodwołalnie są razem. Merlinie jak ona mogła chcieć wyjść za Rona? Pomyśleć, że było to jeszcze parę miesięcy temu...
-Nie martw się to był tylko taki przysłowiowy "kopniak w tyłek na szczęście"-powiedział z ironią. -Poza tym oddałem mu dwa razy mocniej-dodał ciszej, jednak Hermiona doskonale go usłyszała.
-Komu?
-Czy to ważne?-spytał, wywracając oczami. Tańczyli na środku sali, w dodatku na własnym weselu a już musieli się sprzeczać...
-Dla mnie tak-powiedziała. Czy ona musiała być taka uparta?!
-Mam cię dość-powiedział zirytowany.
-Trzeba było mi się nie oświadczać.
-Trzeba było nie przyjmować oświadczyn-uciął obrażony.

Przez chwilę patrzyli na siebie z chęcią mordu, by po jakimś czasie uświadomić sobie co robili. Jak na zawołanie wybuchnęli śmiechem.
-Nienawidzę cię.
-Kocham cię.
-No dobra ja ciebie też.
 Ich usta zostały złączone w namiętnym pocałunku, który Ron Weasley obserwował z bladym uśmiechem. Musiał się z tym pogodzić. Westchnął cicho, po czym potarł ręką mocno stłuczony policzek...

                                                                             ***

Piękny bukiet leciał w powietrzu. Wszystkie panny rzuciły się w jego kierunku, jednak to Ginny Weasley złapała go bez żadnego problemu. Zmysł szukającej Qudditcha wreszcie przydał się poza boiskiem. Jej usta wygięły się w szerokim uśmiechu. Szybko odwróciła się w stronę swojego chłopaka unosząc sugestywnie brwi.
Blaise spojrzał na nią z czułością i rozbawieniem jednocześnie, by po chwili przygarnąć ją do siebie i mocno przytulić.
-Jeżeli tylko tego chcesz-mruknął jej do ucha, całując ją w czubek głowy.
-Słucham? Czy ty chcesz coś powiedzieć?-spytała z uroczym uśmiechem.
Chłopak westchnął teatralnie po czym przyklęknął na jedno kolano i wyjął z kieszeni swojej marynarki pierścionek.
Wszystkie panny patrzyły na nich z wyjątkowym rozmarzeniem.
-Nosisz pierścionki zaręczynowe na wszystkie wesela?-spytała rozbawiona Ginny, a szeroki uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-Czy ty musisz wszystko utrudniać?-spytał, mimo to pozostawał niewzruszony. Robił to z pewnością siebie. Nie miał wątpliwości do tego, że Ginny kocha go równie mocno co on ją.
Zdająca sobie z tego sprawę rudowłosa, za wszelką cenę chciała mu to utrudnić.
-Więc...-Blaise odchrząknął znacząco. -Ginn...
-Nie zaczyna się zdania od "więc"-przerwała mu ruda z wrednym uśmieszkiem. -Czy to ma znaczyć, że nie ćwiczyłeś przed lustrem ani razu?-zakpiła.
-Wydawało mi się to zbyt żałosne. Postawiłem na spontana-wyjaśnił chłopak z irytacją.
-No tak! Cały ty zawsze musisz coś...
-Ginny-przerwał jej błagalnie. -Czuję się jak ostatni idiota klęcząc przed tobą dziesięć minut i nie mogąc dojść do słowa...
-Wszystko wyolbrzymiasz, Blaise-powiedziała i otworzyła usta by zacząć nowy wykład kiedy zirytowany chłopak wstał i zatkał jej usta pocałunkiem.
-Wyjdź za mnie, Ginny.

                                                                           ***

Ta historia powoli dobiegała końca. Zaczęła się dawno temu na pewnym mugoslkim, szarym cmentarzu.
Ciągnęła się, odsłaniając wiele sekretów, ludzkich problemów... a oni przez to wszystko przebrnęli.
I wcale nie jest to wymyślna bajka z przesłodzonym, szczęśliwym zakończeniem. Bo każdy zasługuje na szczęście i każdy jest wstanie to szczęście uzyskać. Zawsze są jakieś sposoby i choćby trzeba było przejść przez największe utrudnienia, można przez nie przetrwać. Można wygrać walkę o szczęście.

Tak, to koniec. Później już tylko epilog... Nie wiem czy wiecie ale zawsze strasznie się denerwuję zakończeniami. Boję się, że was zawiodę, że się wam nie spodoba... Naprawdę. Więc jeżeli wam się spodobało-komentujcie. Jak wam się nie spodobało-też komentujcie... ale może tak łagodniej??? :DD Dziękuję Wam za komentarze, za wyświetlenia. Dziękuję wam, że tu byliście i z chęcią czytaliście to co mi się pojawiło w głowie. Jeżeli nie spełniłam waszych oczekiwań-przepraszam. Mam nadzieję, że ujdzie. Nowe opowiadanie zacznę jak najszybciej. Pojawi się na stronie :
http://dark-family-dtb.blogspot.com/
Wszelkie pytania dotyczące bloga zostawiajcie w zakładce "O nowym blogu!!!" Mam pytanie. Moglibyście się zadeklarować kto to będzie czytał? Z góry dzięki. Epilog pewnie jutro. 
Pozdrawiam. 




25 komentarzy:

  1. Przepraszam , że nie komentowałam pozostałych postów,, ale czytałam i powiem szczerze, że się popłakałam :)
    Mam nadzieję , że założysz jeszcze jakiegoś bloga?
    Zapraszam, też do siebie:)
    pod-krawatem.blogspot.com
    Layls:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe zakończenie. Cieszę się, że był happy end. Masz talent, czekam na epilog i nowe opowiadanie. Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Bardzo się cieszę, że jednak był happy end. :P
    Pozdrawiam,
    Ana M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet nie wiesz jak się denerwowała, czytając ten rozdział. Normalnie myślałam, że nie wytrzymam, gdy Draco siedział w swoim mieszkami, ale jedno jest pewne na pewno mnie nie zawiodłaś. Kocham, kocham, kocham, to chyba najlepsze potwierdzenie tego. Ten blog był po prostu wspaniały, z utęsknieniem czekałam na każdy kolejny rozdział i teraz nie przeczę, że trochę mi smutno, że to już koniec, jednak możliwość dalszego śledzenie twojej twórczości na kolejnym blogu jest bardzo pocieszając. Co tu dużo mówić, masz talent i uwielbiam każdą twoją historię. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny, która i tak już cię nie opuszcza :*♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymałaś nas w napięciu do ostatniej chwili. Teraz już wiem, że są razem szczęśliwi. Czekam na epilog.;p
    Twoja kolejna historia, do której będę często wracać.;d
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Uważam, że zakończenie jest idealne. Nie masz się czym martwić. Piszesz świetnie i każde twoje opowiadanie jest że się tak wyraże na medal ;) Zakończenie nie jest jakieś przesłodzone i moim zdaniem jest takie jakie powinno być. Oczywiście czekam na epilog i będę czytać twoje nowe opowiadanie.
    Pozdrawiam!
    Marciolak =D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju, jaki piękny rozdział! <3 Aż się popłakałam na koniec. Musiało być szczęśliwe zakończenie! :d Jeszcze Blaise i Ginny... : > Dziewczyno piszesz naprawdę genialne opowiadania i każdy Twój blog ma w sobie coś wyjątkowego, ten również : ) Ja oczywiście będę czytać Twój nowy blog i czekam z niecierpliwością na prolog : ) Pozdrawiam, Rose.

    OdpowiedzUsuń
  8. Coz tu powiedziec.... Hmmmm :** to bylo BOSKIE <333 rozdzial poprostu swietny... Ale zaluje ze to juz koniec :cc Bo historia byla swietna ;* a co do nowego bloga to ja juz odrazu mowie ze bede czytac, wiec nie masz sie co martwic.... Ale sie ciesze ze sa razem, bozeeee glupi RONALD xD
    Pozdrawiam szczesliwa Noks :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj nie zawiodłaś. Wręcz przeciwnie! Cudowne zakończenie :)
    Niestety to jest już koniec, aż mi smutno ehh...
    Wiesz co? Płakać się mi chciało zwłaszcza gdy czytałam o tym jak opuszczali Hogwart. Dobrze wiem co to znaczy opuszczać ukochaną szkole, klase, przyjaciół ;(
    Oczywiście będę czytać kolejne opowiadanie!
    I najważniejsze:
    Dziękuje Ci za tego bloga, wszytskie poprzednie i kolejne.
    Dziękuje za inspirację.
    Dziękuje za wszelkie przemyślenia.
    Dziękuje za to, że byłaś, jesteś i mam nadzieję będziesz <3
    Odiumortis.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne zakończenie ! Dziękuję Ci za wszystkie rozdziały, historie, tajemnice, zagadki Wszystko! Nawet za to, ze z nicierpliwoscia czekałam na każdy rozdział ;)
    DZIEKUJE :D
    Weny:D
    Z pewnością zajrzę, na Twój nowy blog ;)
    pozdrawiam,Lili:D

    OdpowiedzUsuń
  11. Juhu, Hermiona jednak zachowała się jak na mądrą czarownicę przystało! Happy ever after :) piękne ppzytywne zakończenie - dokładnie na to liczyłam :) Dziękuję za tą historię - czytało się ją z dużą przyjemnością. Z chęcią zaznajomię się z Twoją dalszą twórczością :)
    Pozdrawiam Lessiada

    OdpowiedzUsuń
  12. Jedyne co mogę napisać to.... Wow, nareszcie Miona i Draco razem!!!
    Na szczęście Herm się opamiętała ;)
    Rozdział cudowny i szczerze mówiąc to na taki liczyłam.
    Historia bardzo mi się podobała i żałuję, że to już koniec, no ale..... teraz czekam na epilog ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurczę ale fajnie się to wszystko zakończyło. Jak Ron jej się oświadczał to krzyczałam: NIE!! i spełniło się. Wspaniała ta twoja historia :D

    OdpowiedzUsuń
  14. A mówiłam sobie, nie będę płakać, nie będę ... I co ? Pobeczałam się :(
    Cudowne, genialne, czekam na epilog i nową historię ;)
    Pozdrawiam,
    Lúthien ;*
    Zapraszam na miniaturkę : http://dramione-invisible-love.blogspot.com/2013/10/miniatura-v-sznurowki.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Pobeczałam się,ze szczęścia,że tak się skończyło i ze smutku,że to już koniec.Czytałam wszystko,ale nie komentowałam,ale wiedz,że jesteś jedną z moich ulubionych autorek o Dramione i Blinny.
    Dziękuje Ci ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. poodoba mi się :D ! ~Iz.dramione

    OdpowiedzUsuń
  17. Ooooj. Jak słodko :) Uwielbiam tego bloga. Pozdrawiam, Dramione True Love :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Przepraszam że tak późno komentuję, ale dopiero teraz dorwałam się do komputera (wcześniej przeczytałam rozdział prze telefon) a prze telefon komentować nie lubię. Rozdział świetny :) Uwielbiam scenę oświadczyn Blaise'a i Ginny <3 Ogólnie rozdział jest słodki ale nie za słodki, w sam raz na rozdział który powoli wszystko zamyka ;) Epilog będzie w stylu 10 lat później, opisze ślub Blaise'a i Ginny czy to i to? Czekam na niego z niecierpliwością :D
    Oczywiście że będę czytała twojego bloga bo uwielbiam twoją twórczość :)
    Pozdrawiam,
    Potterhead

    OdpowiedzUsuń
  19. No i skoczyło się pięknie !! :) I te ostatnie zdania były bardzo trafne- zgadzam się całkowicie z tobą !! :)
    Czekam na nowy blog :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspaniały rozdział!! Czekam z niecierpliwością na epilog :-)


    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Przepraszam, że nie komentowałam.
    Twoja historia jest taka magiczna. Oświadczyny Blaisa, nie dobra Ginny zachciało jej się być wrednym w takim momencie ;3 Cieszę się że jest szczęśliwe zakończenie i na pewno będę czytać kolejnego bloga! Pozdrawiam i życzę Weny.
    Rose.

    OdpowiedzUsuń
  22. Jesteś genialna, a to opowiadanie tylko to potwierdza :)
    Nie wiem co mam więcej powiedzieć ^^ - dziękuję ♥
    Nigdy nie przestawaj pisać, błagam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetne! Już się bałam że zakończenie będzie inne, ale jednak nie :') Zdecydowanie jest to jedno z moich ulubionych opowiadań ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Super!Masz do tego talent i ten tekst na końcu porostu super, a przyznam się nienawidzę czytać ,ale znajoma mi poleciła ,jak zaczęłam czytać to przeczytałam w 1 dzień naprawdę nie mogłam oczu zdjąć z telefonu bo tylko było "jeszcze jeden rozdział "
    Naprawdę świetne.😉 i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń