Hermiona weszła do Trzech Mioteł czując, że jeszcze chwila a zemdleje. Spojrzała na zegarek. Była jak zwykle punktualnie. Rozglądając się po stolikach weszła do gospody i zajęła pusty stolik w rogu pomieszczenia. Widać ten, kto się z nią umówił zamierzał się spóźnić. Westchnęła głęboko, po czym zaczęła nerwowo wykręcać palce. Nie chciała do tego wracać. Nigdy więcej.
Nagle drzwi do gospody otworzyły się i stanęła w nich drobna kobieta. Kiedy zobaczyła Hermionę przemknęła między stolikami i stanęła nad szatynką.
-Dawno się nie widziałyśmy-mruknęła podając jej rękę.
-Cześć Spence-powiedziała Hermiona ściskając jej dłoń. -Nie obraź się ale ja miałam nadzieję, że więcej się nie zobaczymy.
-Nie tak łatwo uciec od tego co się stało...-powiedziała Spence zdobywając się na blady uśmiech. -Wiesz czemu tu przyszłam?-spytała.
-Bo Malfoy zaczął węszyć... Wybacz ale nie za bardzo wiem o co chodzi...
-Po cholerę chciał się ze mną spotkać?
-Spotkał się z tobą?-spytała wyraźnie zaskoczona dziewczyna.
-Od śmierci Jasona nie pojawiłam się w Londynie ani razu. Przyjechałam na jeden dzień. Jeden cholerny dzień! I co dostałam? List od Draco Malfoya.
-Nie bardzo wiem co to ma wspólnego ze mną.
-Wspomniał o tobie. To znaczy... chciał się dowiedzieć jakie relacje łączyły cię z moim bratem.
-I co mu powiedziałaś?-spytała dziewczyna czując jak blednie z każdą sekundą.
-Skłamałam, że byliście przyjaciółmi-powiedziała Spence jakby było to najprostszą rzeczą na świecie.
-Dlaczego?-spytała Hermiona nie bardzo rozumiejąc jej postawy. Czemu nie wygadała wszystkiego Malfoyowi? Przecież ta kobieta jej nienawidziła. Tylko starała się zachować pozory.
-Sama nie wiem. Może dlatego, że nie chciałam opowiadać na prawo i lewo tego co się stało. A może dlatego, że sama do końca nie wiedziałam kim dla siebie byliście.
-Spence rozmawiałyśmy już o tym...
-Tak ale ja dalej nie rozumiem!-przerwała jej kobieta ze złością. -Nie rozumiem czemu go w ogóle spotkałaś. Dlaczego umarł na darmo tamtej nocy. Nie rozumiem! Może był charłakiem ale nie umarłby od czegoś takiego.
-Jego ciało było zmasakrowane, nie miał szans przeżyć... Jeżeli myślisz że mam z tym coś wspólnego...
-Owszem tak właśnie myślę!
-Spence ja...
-Byłaś z nim tamtej nocy! To było twoja wina. Straciłam brata i mam prawo poznać szczegóły!
-Tyle, że ja ci o wszystkim powiedziałam!-odparła jej szatynka, a w jej czekoladowych oczach pojawiły się łzy. -Opowiedziałam ci dokładnie wszystko co pamiętam. Przepraszam. Nigdy nie chciałam by ktoś ucierpiał jasne? I jeżeli tylko mogłabym cofnąć czas zrobiłabym wszystko. Naprawdę wszystko by to się nie stało.
Spence przygryzła wargę czując jak w jej oczach również pojawiają się łzy.
-To był mój brat-powiedziała na swoją obronę. -Przepraszam, po prostu nie rozumiem jak do tego doszło!
-Przykro mi, Spence-szepnęła Hermiona. -Nie mogę ci pomóc. - Posyłając jej blady uśmiech wyszła z Trzech Mioteł.
***
Uroczystość upamiętniająca II Bitwę o Hogwart zbliżała się wielkimi krokami. Pogrążona w przygotowaniach Hermiona nie miała czasu na zmartwienia, nie zastanawiała się zbytnio nad sprawą związaną z Spence Fernandes i jej niestety martwym bratem. Teraz jej głowę zajął wystrój Wielkiej Sali, zaproszenia, muzyka i dania, które powinny być podane gościom. Jako prefekt zobowiązała się do wszelkiej pomocy związanej z wielkim dniem. Płaciła za to nieprzespanymi nocami i totalnym urwaniem głowy ale przynajmniej miała czym zająć myśli.
-Ginny!-krzyknęła brązowowłosa widząc swoją przyjaciółkę na drugim końcu korytarza.
-Tak?-spytała dziewczyna, poprawiając włosy.
-Potrzebuję twojej pomocy. Goście zaczęli się zjeżdżać, a chłopaki z orkiestry właśnie wszczęli bunt. Jak mam im wytłumaczyć, że to między innymi rocznica śmierci wielu osób i nie wypada im śpiewać "Zgiń okrutna żono"?
-Załatwię to-powiedziała ruda, rozglądając się po gościach. Wśród nich było wiele znanych im osób. Zaczęła biec w stronę muzyków, kiedy Hermiona krzyknęła za nią:
-O i bardzo ładnie wyglądasz!
Rudowłosa jedynie odwróciła się w jej stronę i posłała jej promienny uśmiech.
Hermiona ruszyła w stronę drzwi i z długą rolką pergaminu zaczęła sprawdzać listę najważniejszych gości. Minister, delegacja z biura aurorów. Harry, Ron i wiele innych, honorowych postaci. Ona również do nich zależała ale zamiast zbierania laurów postanowiła pomóc. Jej przyjaciele również woleli by to wybrać ale odmowa uczestniczenia w takim wydarzeniu przez Wybrańca byłaby wielkim nietaktem.
-Wydaje mi się, że powinienem być na tej liście-usłyszała ponad głową tak znajomy
głos. Uśmiechnęła się i oderwała wzrok od pergaminu, patrząc prosto w wesołe oczy Ronalda.
Zamierzała coś powiedzieć jednak jej usta zostały zatkane słodkim, namiętnym pocałunkiem.
-Jak się czujesz?-spytał rudzielec łapiąc ją za ramiona i patrząc prosto w jej czekoladowe oczy.
-A jak powinnam czuć się w takim dniu?-spytała z westchnięciem. -Jest w porządku, nie musisz się martwić. Idź zajmij swoje miejsce-powiedziała wskazując palcem wnętrze Wielkiej Sali.
-Jasne-mruknął, po raz kolejny ją całując. Zaskoczona tą nagłą czułością nie skupiła się na tym i bez trudu zdała sobie sprawę, że ktoś przemyka obok jej ramienia.
-Chwileczkę-złapała owego mężczyznę za ramię, momentalnie odrywając się od obejmującego go rudzielca. -Pana zaproszenie-upomniała go z lekkim uśmiechem.
-A no jasne-odparł tamten, a na dźwięk jego głosu dziewczyna momentalnie zamarła. Draco Malfoy z ironicznym uśmiechem obdarzał ją spojrzeniem swoich stalowoszarych tęczówek.
-Chodź Hermiono-powiedział Ron ciągnąc ją w stronę stołu.
-Idź beze mnie. Dogonię cię-odparła szatynka, nie spuszczając z oczu blondyna.
Ron z oburzeniem ruszył w stronę Wielkiej Sali podczas gdy ona zupełnie nie zwracała na niego uwagi.
Draco Malfoy podał jej swoje zaproszenie i zamierzał odejść kiedy złapała go za ramię i odwróciła w swoją stronę.
-Nie sądzisz, że powinniśmy porozmawiać?-spytała unosząc brwi.
-Zapomnij-odparł strząsając z siebie jej rękę. Mimo to zdawał się uprzejmy i opanowany. Na jego ustach błąkał się nawet delikatny uśmiech jednak ona zdążyła go poznać. Widział jej pocałunek z Ronem i najzwyczajniej w świecie był wściekły.
-Nie chodzi o to co się stało zanim wyjechałeś-powiedział z irytacją.
-A coś się stało?-spytał udając, że nie wie o co jej chodzi. No tak! W końcu nie wyznawał jej miłości i nie wyjeżdżał na parę, długich miesięcy bez słowa wyjaśnienia.
-Dlaczego gadałeś o Jasonie Fernandesie z jego siostrą?-spytała szeptem. Jej oczy były zmrużone ze złości, a ona uświadomiła sobie, że oprócz tęsknoty, przez ten czas męczyła ją również złość. Byli dorośli, a dorośli nie załatwiali tak swoich spraw.
-Skąd o tym wiesz?-spytał zaciekawiony, bo zmieszaniem nie można było nazwać jego reakcji. -Śledzisz mnie?-spytał oburzony.
-Słucham?!-podniosła głos zwracając na siebie uwagę wchodzących gości. -To ty mnie śledzisz! Po cholerę wtykasz nos w nieswoje sprawy?! Zostaw Jasona w spokoju.
-W większym spokoju to on raczej spoczywać nie może-zauważył Draco patrząc na nią niewzruszony. -Byłem ciekawy, dobra? Spotkałem się z nią raz, niczego się nie dowiedziałem, odpuściłem-warknął niezadowolony.
Zapanowało milczenie podczas każde z nich próbowało się uspokoić.
-Jak ci się podoba bycie Londyńskim detektywem?-spytała z ciekawości. Jej twarz stała się łagodna, a jej usta wygięły się w delikatnym uśmiechu. Starała się być uprzejma.
-Jak ci się podoba bycie narzeczoną Weasleya?-odpowiedział pytaniem na pytanie. Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona nie bardzo wiedząc co ma odpowiedzieć.
-No właśnie-skwitował z bladym uśmiechem. -Muszę iść-dodał po czym zniknął ,zostawiając ją w osłupieniu.
***
Wszedł do Wielkiej Sali z grymasem, który miał przypominać chyba uśmiech. Skinięciem głowy witał się z przybyłymi gośćmi, którzy patrzyli na niego z niezadowoleniem. Co jak co jego nazwisko nie słynęło z zasług dla świata czarodziejów. Co więcej widniało na czarnych listach większości pracodawców.
Szukał wzrokiem Ginny jakby mając nadzieję, że ona złagodzi jego nastrój. Myślał, że gorzej być nie może kiedy zobaczył ją rozmawiającą z przystojnymi chłopakami z kapeli.
Wywrócił oczami, po czym podszedł do rudowłosej dziewczyny, obdarzając jej "towarzyszy" morderczym spojrzeniem.
-Szukałem cię-mruknął, łapiąc za rękę i bez słowa wyjaśnienia ciągnąc w swoją stronę.
-Co ty robisz, Blaise?-spytała z niezadowoleniem. Jeszcze chwila, a miałaby wymarzone zdjęcie z "Mrocznymi chłopcami". Nie wiedziała kto wpadł na idiotyczny pomysł zaproszenia grupy smyczkowej o takiej nazwie ale skoro już byli nie zamierzała przepuścić takiej okazji.
-Spuszczam cię z oka, a ty już...
-Jesteś zazdrosny-przerwała mu, podnosząc rękę w geście obrony.
-Nie...
-Odpuść zanim jeszcze bardziej się pogrążysz-ucięła mu spokojnie.
-O czym ty mówisz kobieto?!
-Dobra, zapomnijmy o tym co się wydarzyło. Zaoszczędzę ci krępującej sytuacji.
-Ginny ja...
-Musimy pogadać, Blaise-przerwała mu poważnie. -Pewnie się wściekniesz ale musisz wiedzieć. Pamiętaj nie zależnie co o tym sądzisz ja zrobię swoje więc...
-Ginny zajmiemy miejsce przy stoliku z jedzeniem?-spytał chłopak zupełnie jej nie słuchając.
-Jestem w ciąży, Blaise-powiedziała poważnie, a on momentalnie zamilkł i spojrzał na nią z przerażeniem.
-Słucham?-spytał bez emocjonalnym tonem.
-Żartowałam, musiałam jakoś skupić twoją uwagę-powiedziała wzruszając ramionami. -Kupiłam nam bilety na koncert Fatalnych Jędz. Wiem, że ich nie cierpisz ale moja mama je uwielbia i obiecałam jej, że zdobędę autograf. Możesz ze mną iść ale jeżeli nie chcesz...
-Ginny zrobię wszystko-powiedział z ulgą. -Siadamy obok stolika z jedzeniem?-spytał ponownie.
***
-Hermiona, kochanie czemu nie jesteś na bankiecie?-spytał Ron znajdując swoją narzeczoną nad jeziorem.
-Musiałam się przewietrzyć-skłamała, nie odciągając wzroku od swoich dłoni.
-Przewodniczący biura aurorów chciał cie poznać. Na pewno jest tobą zainteresowany. Po ukończeniu szkoły mogłabyś zacząć pracę dla niego...
-Nie interesuje mnie praca w ministerstwie.
-Byłem pewny, że to twoje marzenie...-zaczął rudzielec jednak ona szybko mu przerwała.
-Sam Blaise Zabini wie o tym, że od zawsze marzę o księgarni na Pokątnej, Ron! Jak możesz o tym nie wiedzieć skoro znamy się od tylu lat?!
-Praca w biurze aurorów to praca z ambicjami, Hermiono. Przepraszam nie wiedziałem, że chcesz mieć księgarnie. Ostatnio mam wiele na głowie, zapomniałem. Ale skoro chcesz tak wykorzystać swoje niesamowite zdolności to dobrze, nie mam nic przeciwko-powiedział łagodnym tonem. Przysiadł się obok i objął ramieniem. -Co się dzieje, Miona?-spytał, całując ją w czubek głowy.
-Cały ten dzień... jest po prostu przygnębiający. Przepraszam, że tak wybuchłam...
-Od kiedy zadajesz się z Blaise'm Zabinim?-spytał mężczyzna z zaciekawieniem.
-Przyjaźnimy się od początku roku-wyznała z zamyśleniem.
-I jesteś pewna, że to nic więcej? Widziałem jak na ciebie patrzy...
-Blaise jest z Ginny, Ron. I mógłbyś dać mi nieco więcej zaufania...
-Zaufania się nie daje. Zaufanie się zdobywa, Hermiono-powiedział cicho Ron.
-Słucham?!-spytała oburzona. -Co ty sugerujesz?
-Nic... po prostu przypomniał mi się taki cytat.
-Czy ty myślisz, że ja jestem głupia?!-krzyknęła, unosząc wysoko brwi. Była zaskoczona jego zachowaniem.
-Nie, ja po prostu...-zaczął jednak ona zerwała się z miejsca i z wysoko uniesioną głową poszła z powrotem w stronę zamku. Przechodziła przez korytarz i szybkim krokiem kierowała się w stronę Wielkiej Sali. Musiała się napić. Po drodze mijała Draco, który najwidoczniej wracał już z imprezy.
-Co Granger? Zły humorek?-zakpił, bo on też miał naprawdę kiepski nastrój.
Dziewczyna zatrzymała się i zawróciła stając naprzeciw niego.
-Jesteś podły, Malfoy-powiedziała z nienawiścią, dźgając go palcem w tors.
-Przesadzasz-powiedział zupełnie niewzruszony jej stwierdzeniem.
-O nie. Jesteś podłym, aroganckim, cynicznym, wrednym, myślącym tylko o sobie...
-Zamknij się już-przerwał jej, po czym nie czekając zatopił się w jej ustach. Teraz kierowała nimi żądza mordu, którą przekładali na wyjątkowo namiętny i gorący pocałunek.
Zaciągając ją do składzika na miotły obdarowywał ją coraz to słodszymi pieszczotami.
Nie miała pojęcia czemu się na to godzi. Dlatego, że była wściekła na Rona czy może dlatego, że stęskniona za Malfoyem kierowała się pragnieniem z jakiego do tej pory nie zdawała sobie sprawy.
-Jeżeli...-zaczęła Hermiona między pocałunkami. -Jeżeli... Teraz... to... tu zrobimy...
-To co?-spytał zupełnie nieprzejęty Malfoy odpinając suwak jej sukienki i dobierając się do jej pleców.
-Sprawy się mocno skomplikują-powiedziała na jednym wdechu, by po chwili ponownie zatopić się w jego zmysłowych wargach.
-Bardziej... chyba nie mogą-stwierdził Malfoy. Dziewczyna nic nie opowiedziała tylko przyciągnęła go do siebie i z jeszcze większą namiętnością zaczęła go całować. To było jak zgoda na to szaleństwo. Zapewne wszystko doszło by do skutku gdyby nie Blaise Zabini przechodzący razem ze swoją dziewczyną.
-Ktoś chyba nieźle się bawi-stwierdził chłopak stając naprzeciw drzwiczek do składzika na miotły. Na jego twarzy wykwitł ironiczny uśmieszek.
-Daj spokój, Blaise-powiedziała ruda ciągnąc go w swoją stronę.
-Och Ginny! Może właśnie w ten sposób uchronimy ich przed czymś nie pożądanym?-spytał niewinnie kiedy ze składzika wydobył się dźwięk przewracanych przedmiotów.
-Nie mów jakbyś był święty!-oburzyła się dziewczyna, pragnąc go przekonać.
-No dobrze, już dobrze-powiedział chłopak ruszając za Ginny. -Poczekaj nie-stwierdził nagle się zatrzymując. Bez ostrzeżenia odwrócił się i szarpnął za klamkę otwierając drzwi.
-O-stwierdził widząc swojego najlepszego przyjaciela. -Dawno się nie widzieliśmy, Draco-powiedział chcąc załagodzić sytuację.
-Nie to, że coś Hermiono ale jesteś zaręczona z moim bratem-przypomniała jej Ginny z niezbyt zadowoloną miną.
-My tylko...- zaczęła dziewczyna jednak nie za bardzo wiedziała co wymyślić na swoją obronę.
-Nie możesz tego robić!-powiedziała ruda po czym obrażona poszła w swoją stronę.
-Ginny!-krzyknęła dziewczyna i nie oglądając się na Dracona pobiegła za przyjaciółką.
-Masz przerąbane, stary-stwierdził Blaise klepiąc go po ramieniu.
-Daj spokój-powiedział tamten. -Już dawno miałem-dodał po dłuższej chwili.
Świetny rozdział. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten blog! Trzymasz mnie w napęciu, nie mogę przez ciebie spać (no bo co się stanie, jak Hermiona przyjmie oświadczyny Rona!? No chyba się kurczę, potnę mydłem w płynie!)
OdpowiedzUsuńNie no teraz to padałam. Rozdział jest genialny, a końcówka to już w ogóle mistrzostwo. Teraz tylko czekać, aż zaręczyny zostaną zarwane i wszystko będzie jak powinno, mam nadzieję...
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
o kurcze to się porobiło ... ale Ginny powinna dawno zauważyć, że Miona nie jest pewna uczuć do Rona i powinna ją wspierać .
OdpowiedzUsuńi niech wreszcie Miona skończy ten bezsensowny związek z rudzielcem :P
Fajny rozdział, a Ginny niech wyluzuje. Jej braciszek nie jest święty i Gin powinna być po stronie przyjaciółki ooo :D Życzę weny.
OdpowiedzUsuńno nie czemu ten Blaise musial im przerwac :p
OdpowiedzUsuń<33
OdpowiedzUsuńMega jak zawsze czekam na next!
Ohoho ostro!xD
OdpowiedzUsuńA rozdział mega. Oburzenie Ginny jest poprawne w końcu Hermiona jest z Ronem,ALE... chrzanic Rona! Draco górą!hahah
Czekam na nexta ze zniecierpiwością.Pisz jak najszybciej.
~Natalia
Uwielbiam dialogi w tym opowiadaniu! Niektóre są naprawdę świetne! Całe to opowiadanie zresztą jest świetne...
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że zaczynamy być już prawie na końcu tej historii. Niestety wszystko nawet to, co świetne musi się kiedyś skończyć. Pocieszeniem jednak jest to, że postanowiłaś założyć następnego bloga :)
Życzę weny oraz pozdrawiam serdecznie,
Pożoga
Rozdział super!
OdpowiedzUsuńNo nareszcie coś ruszyło się między Draco i Herm, oby tego nie zepsuli ;)
Szkoda, że zbliżamy się do końca tej historii, strasznie mnie wciągnęła ;)
Hmm, ciekawie, choc liczylam na kontynuacje watku z Jasonem - mam nadzieję, że wrócisz do tego w dalszych rozdzialach ;) oby Hermiona wreszcie uswiadomila sobie, jak zalosny jest Ron...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Lessiada
Dobra, powiem tylko jedno: Cholera. Why, why, why? weźcie się w końcu pobierzcie ( i bynajmniej nie mam tu na myśli pewnego rudowłosego palanta ) i po sprawie! Przepraszam za taki wybuch emocji,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Potterhead
Łaaaaa, wreszciee ;D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością na następny czekam :)
Pozdrawiam,
Lúthien ;*
http://dramione-invisible-love.blogspot.com/
Eh.. A juz sie smiałam ze Diabel zostanie tatusiem xD Co to Rona Hermi i Draco to kurde nooo -,- Ron sie stara Draco nadal kocha a Ona nie wie co zrobic. Pobudka hello! Mam nadzieje ze Miona sie szybko pogodzi z Ruda :) Wybacz za bledy jezykowe czy brak polskich znakow ale tak to jest jak komentujesz przez telefon :p
OdpowiedzUsuńPozdrowienia duzo weny i czasu!!! <3
Hej Oli. Właśnie tu dotarłam. Zaczęłam od Twojego pierwszego Dramione i zaczytana, na skrzydłach Twojej weny, dotarłam tu. Chciałam Ci z tego miejsca podziękować, bo dzięki Tobie postanowiłam wrócić do pisania. Pisałam Dramione ok trzech, czterech lat temu, jednak nie dotarłam do końca. Jeśli miałabyś ochotę to zapraszam do zapoznania się z prologiem na http://niepoznane.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Suzette. ;)
Nie wiem czemu ale.ten rozdział poprawił mi humor :D
OdpowiedzUsuńSwietny:D
Weny:D
Pozdrawiwam,Lili:D
Ty jesteś mistrzynią ♥ każdy rozdział jest cudowny i zaskakujący. Najpierw pocałunki ,z Rudym potem kłótnia nad jeziorem następnie wylądowanie ,z Malfoyem ,w składziku - ubóstwiam *-*
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest bardzo refleksyjne. Podoba mi się. Wkurza mnie tylko Ron, jak dla mnie on jest zbędny w Dramione. A ten cytat, który przypomniał się Ronowi jest autorstwa Erica-Emmanuela Shmmita, czy się mylę?
OdpowiedzUsuńJa chyba naprawse jestem dziwna ale kiedy skonczylam czytac ten rozdzial wybuchlam smiechem ... Tak po prosti ...
OdpowiedzUsuń