niedziela, 4 sierpnia 2013

6. Prawdziwa miłość

Dawno, dawno temu za siedmioma górami, za siedmioma rzekami mieszkał Niebiański Smok Fernando. Był on przyjaznym smokiem i bardzo lubił ludzi  jakimi byli czarodzieje. Pewnego dnia napotkał w lesie młodego chłopaka, który do szaleństwa zakochany w księżniczce nie mógł jej zdobyć. Był z tego powodu bardzo nieszczęśliwy, a jego serce krwawiło za każdym razem gdy spotykał ją na swojej drodze. 
Niebiański Smok Fernando zlitował się nad nim i postanowił mu pomóc. Ich celem było zdobycie serca księżniczki. Robili wszystko co w swojej mocy by piękna Esmeralda spojrzała na księcia z uznaniem. 
Niestety dzielił ich wielki mur zwany nienawiścią i uprzedzeniem ze strony młodej królewny. 
W końcu jednak, kiedy przyszedł decydujący dzień, dzień w którym księżniczka miała zostać wydana za mąż, a chłopak umierał z rozpaczy, zastanowiła się nad swoją decyzją. 
Chłopak, choć nie mający jej nic do zaoferowania, oddał jej całe swoje serce. 
Czyż nie to było najważniejsze? 
W końcu Esmeralda zgodziła się na życie u boku chłopaka i razem z nim uciekła na Niebiańskim Smoku Fernandzie daleko poza granice królestwa. W końcu przestano o nich mówić. Poszli w zapomnienie, a księżniczka została uznana za zdrajczynie. Czego jednak nie robi się w imię miłości?
Gdzieś tam, daleko od potępiającego wzroku dworzan żyli otoczeni szczęściem i miłością. 
Żyli po prostu długo i szczęśliwie. 

-Pff... Nie do wiary, że zainteresowała panienkę akurat ta książka...
Hermiona oderwała się od lektury, przenosząc zaciekawiony wzrok na stojącego naprzeciw właściciela jedynej księgarni w Hogsmade. 
-Dzień dobry panie McQueen-przywitała się z delikatnym uśmiechem. -Książka jest... niezwykła. Czemu miałaby mi się nie spodobać?-spytała, unosząc brwi. 
-Po prostu nie wiedziałem, że interesuje się pani takimi rzeczami... Krążą legendy, że to prawdziwa historia-powiedział, a w jego oczach zabłysły wesołe ogniki. 
-Smoki, które przyjaźnią się ludźmi?-spytała z niedowierzaniem. -To niczym wyróżniająca się bajka-powiedziała spokojnie Hermiona. -A księżniczka była jakaś dziwna... nie ważne. Spieszę się, jestem z kimś umówiona.
-Proszę zatrzymaj tę książkę-powiedział mężczyzna, wręczając jej tom w ręce. -Kto wie? Może odnajdziesz w niej piękno?-jego wąskie usta wygięły się w tajemniczym uśmiechu. 
-Dziękuję -powiedziała z wdzięcznością. -Do zobaczenia!-krzyknęła, radośnie wybiegając z księgarni. 
Pan McQueen okazał się miłym, rozmarzonym staruszkiem z wyobraźnią małego dziecka. Był człowiekiem, którego zawsze miło było spotkać. 


                                                                       *** 

Do Trzech Mioteł dobiegła, pędząc z całych sił. Co chwila nerwowo zerkała na zegarek, pod pachą mocno ściskając nową książkę. Nie widziała w niej nic niezwykłego, jednak postanowiła przyjrzeć jej się z bliska. Zawsze lubiła tego typu historie. Może były zbyt ckliwe lub przesłodzone, ale zawsze dobrze odskoczyć w ten sposób od rzeczywistości. 
-Cześć, Ginny-powiedziała, odruchowo poprawiając swój luźny, beżowy sweterek. Przytuliła się do przyjaciółki, zdając sobie sprawę jak bardzo brakowało jej dobrych relacji z tą rudą osóbką. Mimowolnie się uśmiechnęła, mocniej ściskając rudowłosą. -Przepraszam cię za wszystko-szepnęła, wtulając się w jej włosy. 
-Nie masz za co, Miona. Ja też nie okazałam się lepsza. Teraz niech wszystko wróci do normy-poprosiła Ginny. Na jej bladą twarz wpłynął szeroki, pełny szczęścia uśmiech. Od pamiętnej bitwy o Hogwart Hermiona rzadko go widywała.  Poczuła jak po jej sercu rozpływa się ciepło. Świadomość, że Ginny się uśmiecha dała jej nadzieję, że naprawdę teraz będzie tylko lepiej. 
Oderwały się od siebie, a radość nie opuszczała ani ich twarzy, ani serc. 
-Ginny, muszę ci coś powiedzieć-powiedziała szatynka z już nieco mniej pewnym uśmiechem. 
-O co chodzi?-spytała ruda, przechodząc próg Trzech Mioteł. 
-Będziesz wściekła-powiedziała Hermiona mając już w głowie wizję najbliższej godziny. 
-Zaryzykuj-odparła Ginny cicho się śmiejąc. 
-Zaprosiłam do nas Blaise'a Zabini'ego-powiedziała na jednym wdechu. 
W tym samym czasie rudowłosa stanęła jak wryta, przyglądając się przystojnemu brunetowi machającemu im z jednego stolika. 
-Nie mogłaś powiedzieć wcześniej?-spytała tonem, z którego nie dało się zbyt wiele wyczytać. 
-Wtedy byś nie przyszła-powiedziała Hermiona, z wrednym uśmiechem ciągnąc ją w stronę Blaise'a. 
-Cześć dziewczyny-powiedział brunet, pokazując rząd równych, białych zębów. 
-Cześć, Blaise-powiedziała tylko Hermiona, bo Ginny była zbyt zła by powiedzieć cokolwiek. 
Bez dalszych, zbędnych słów zasiedli do stolika, zamawiając kremowe piwa. 
Minęło paręnaście minut, a Hermiona stwierdziła, że ani Blaise ani jej rudowłosa przyjaciółka nie mają ochoty się pozabijać. Doskonale pamiętała, że Ginny bardzo podoba się brunetowi. Postanowiła trochę powtrącać się w ten "związek" i najzwyczajniej w świecie ich zostawić. 
-O nie...-jęknęła, przerywając tym jakąś rozmowę. -Tak mi przykro... zapomniałam, że mam bardzo pilną sprawę do załatwienia-powiedziała, świetnie udając zmartwioną. -Muszę iść. 
-Co? Jak to?-spytała Ginny, czując jak narasta w niej panika. 
-Zostań z Blaise'm, Ginny-powiedziała ze spokojem Hermiona. -Powinnam zaraz wrócić-zapewniła ją, wymieniając porozumiewawcze spojrzenie za Ślizgonem. 
Nie czekając na dalsze protesty przyjaciółki pomachała im na pożegnanie i pośpiesznie wyszła z Trzech Mioteł. 
-Nie wróci-powiedziała Ginny patrząc jak dziewczyna znika za drzwiami gospody. 


                                                                          *** 

Spacerował uliczkami czarodziejskiego miasteczka, dając pochłonąć się własnym myślą. Czuł, że jego sytuacja jest zarazem nic nie znacząca i beznadziejna. Czuł, że nie powinien się niczym przejmować, a jednak przejmował się wszystkim. Prawda była taka, że nigdy nie radził sobie z uczuciami, zawsze gubił się, przybierając maskę obojętności jako jedyne wyjście . Teraz jednak sobie z tym nie radził. Zbyt wiele przeżył, doświadczył czy zobaczył by być całkowicie znieczulonym. Nie potrafił udawać, że coś go nie rusza podczas kiedy walił się jego świat. Draco Malfoy wypadł z wprawy. Nie potrafił dalej udawać cynicznego i aroganckiego arystokraty. Nie potrafił robić z siebie kogoś kim wcale nie był.
Zobaczył ją siedzącą w samotności na ławce. Zaczytana w jakiejś książce, nawet nie zauważyła kiedy przysiadł się obok. Zajrzał jej przez ramię, szybko czytając tekst. Po chwili nie mógł się powstrzymać i prychnął z zażenowania.
Drgnęła, z zaskoczeniem patrząc w jego stalowoszare oczy.
-Czego chcesz, Malfoy?-warknęła, zamykając książkę i splatając ręce na piersi.
-Ta książka jest beznadziejna-stwierdził dobitnie.
-Sam jesteś beznadziejny-powiedziała, mrużąc gniewnie oczy. -Co jest w niej takiego złego?-spytała, będąc naprawdę tego ciekawa.
-Jest sobie dziewczyna, która ignoruje go cały czas i wyśmiewa, a jak przychodzi czas kiedy ona sama jest w potrzebie do niego idzie! Gdzie jej godność? Książęcy honor? Bzdury... Do tego jeszcze facet, który myśli, że ją kocha bo jest wstanie zabrać ją na smoku daleko od zamku. Prawda jest taka, że to jemu, nie jej przeszkadza zamek. Zabiera ją od tego co tak naprawdę jemu jest nie na rękę. To nie jest dobry uczynek względem księżniczki. Chłopak jest strasznie samolubny, bo zabiera ją od tego co dla niej najlepsze...
-Księżniczka poszła do chłopaka, bo uświadomiła sobie, że to jego naprawdę kocha.
-Poszła do niego, bo wybrała mniejsze zło. Widać facet z którym miała wziąć ślub był brzydki albo stary.
-Nie wierzysz w prawdziwą miłość?
-To nie jest prawdziwa miłość. Ludzie wmawiają sobie, że są zakochani, a później się rozstają, obrażają, nie szanują... Mówią, że uczucie przeminęło. Wiesz co ja o tym sądzę? Prawdziwe uczucie nie przemija. Jeżeli ludzie się rozstają, obrażają czy nie szanują znaczy, że tak naprawdę nigdy się prawdziwie nie kochali.
-A smok?
-O co ci chodzi?
-Co sądzisz o smoku?
-Smok to tylko idiota, który dał się w to wszystko wkręcić-powiedział, ciężko wzdychając. Odwrócił głowę w bok, patrząc na twarz szatynki. Cięgle błąkał się po niej cień uśmiechu.
-Ja tam w to wierzę...-powiedziała, pozwalając ustom wygiąć się w rozmarzonym uśmiechu.
Chłopak jedynie prychnął pod nosem, będąc naprawdę rozbawiony jej głupotą.
-Kochałaś Granger? Kochałaś kiedyś tak mocno by zostawić pewną, dobrą drogę dla kogoś kogo kochasz?-spytał przenikając ją swoim spojrzeniem. -Byłaś wstanie zrezygnować ze spokojnego życia? Byłaś wstanie zawieźć wszelkie oczekiwania byleby być z kimś kogo kochasz?
Przez chwile patrzyła na niego, zastanawiając się co tak właściwie wyprawia. Świat wywrócił się do góry nogami, bo właśnie rozmawiała z Draconem Malfoyem o miłości! Może to niedorzeczne czy niewłaściwe, jednak coś ją do niego ciągnęło. Czuła, że potrzebuje tej rozmowy, a szczerość bijąca z jego oczu upewniała ją, że się z niej nie nabija.
-Dlaczego sądzisz, że to właśnie prawdziwa miłość?-spytała, czując jak jej doczesny światopogląd się rujnuje.
-Bo jeżeli tak nie jest, cała ta miłość to coś przereklamowanego-wyjaśnił z delikatnym uśmiechem.
-Wracając do tematu zarówno chłopak jak i księżniczka to idioci. Mimo to nie są gorsi od tych, którzy kochają naprawdę. Miłość to coś strasznego, dzięki niej można manipulować, kłamać, nadwyrężać czyjeś zaufanie...
-Można też pomagać, być prawdomównym i ufać.
Ze zdziwieniem spojrzał w jej czekoladowe, pełne ciepła oczy.
-Miłość jest beznadziejna-powiedział bez cienia emocji w głosie.
Miał rację. Miłość była beznadziejna. Była ryzykowna, a ból, który potrafiła ze sobą przynieść był nie do zniesienia.
Wiedziała o tym. Wiedziała jak wiele potrafi ją kosztować miłość do Rona. Wiedziała co musi znieść jeżeli chce być kiedyś z nim szczęśliwa i była gotowa zapłacić tą cenę.
Spojrzała na Malfoya dalej nie mogąc uwierzyć w jego zachowanie. On się zmienił. Była tego pewna. Widziała to w jego oczach, które niegdyś pałające zimną obojętnością stały się bardziej przyjazne. Ludzkie.
Posłała mu szeroki, pełny ciepła uśmiech, pragnąć polepszyć mu humor. Zawsze zdawał się być poważny, pewnie stąpający po ziemi. Rzadko kiedy widziała by okazywał jakieś emocje.
Jakiż było jej zdziwienie, kiedy odpowiedział jej szczerym, równie ciepłym uśmiechem.
Zadziwiające jak przyjaźnie wtedy wyglądał. Tego dnia poznała zupełnie inną osobę, Dracona Malfoya pełnego radości i nadziei na nowe, lepsze jutro.
-Dzięki za rozmowę-powiedziała, zabierając książę i odchodząc. Zostawiła go z nowymi przemyśleniami i niespotykanym, promiennym uśmiechem.
-Fascynujące jak wiele mogła zdziałać bajka o idiocie zakochanym w księżniczce-mruknął, z niedowierzaniem kręcąc głową. 

                                       15 komentarzy = nowy rozdział jeszcze dziś !


22 komentarze:

  1. Pięknie :) nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;*
    Weeny życzę ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak romantycznie. :) Jesteś genialna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny . ^^ .
    Czytam od początku . Ale teraz dopiero skomentowałam.
    Fajny pomysł z tą bajką. *.*
    Życzę weny . :D
    xoxo Luce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakochałam się w tym rozdziale..<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest świetny! Czekam na następny!
    Życzę weny!
    Marciolak =D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana bajka, kochany rozdział <3
    Jednak co do miłości to trochę musze się zgodzić z Draco... W tym opowiadaniu to się lepiej prezentuje :D
    Blaise i Ginny są dla siebie stworzeni! :)
    Czekam na kolejny rozdział, mam nadzieje, że dzisiaj!
    Odiumortis (swag).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie z toba. Draco mial racje

      Usuń
  8. Świetny rozdział! *---*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejny cudowny rozdział <3
    Życzę weny na dalsze :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ubostwiam twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  11. Super! Kocham <3 Dawaj kolejny xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny... Proszęęęęęęę dodaj już :D Nie mogę się doczekać.
    http://victoria-baker-gordon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. kochanie strasznie cię przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale po prostu urwanie głowy i wszystko po kolei muszę nadrabiać ;( na szczęście to wszystko co napisałaś jest takie lekkie i przyjemnie się czyta ;)) a za nim się obejrzałam już był koniec ;p tworzysz piękne historie i każda z nich jest inna, ta od początku mnie zaciekawiła i już chciałabym wiedzieć co dalej ? prolog fantastyczny, ta szczera rozmowa, wywód Hermiony na temat dobra, no i usunięcie przez Malfoya jej pamięci...
    widać, że dla Dracona wiele to znaczyło, w końcu żył z myślą, że ktoś na niego liczy, że ktoś w niego wierzy, a tą osobą była niczego świadoma Granger ;p
    ciekawe jak dziewczyna o tym się dowie i jaka będzie jej reakcja ?
    dobrze, że pogodziła się z Zabinim, lubię ich jako przyjaciół no i oczywiście Rudą i Diabła jako parę ^^
    no a Malfoy się zmienia, zmienia na lepsze i fajne jest to, że Hermiona to dostrzega i nie krytykuję tego
    ta rozmowa o miłości genialnie ci wyszła i wszystko jest takie wspaniałe, ciekawa tylko jestem jak to się potoczy ;***
    mam nadzieję, że dodasz dziś kolejny rozdział, bo ohhh ja nie wytrzymam do września ;p
    ciekawość mnie zeżrę, ale oczywiście będę cierpliwa ;***
    she-and-he-together-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny rozdział<3

    OdpowiedzUsuń
  15. Baja była genialna :) Zresztą tak jak i cały rozdział :0 Bardzo mi się podobało jak Draco mówił o miłości, mój ulubiony fragment ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudo! Rozmowa Draco z Hermioną mnie powaliła, a nie rozmawiali dłużej niż 15 minut :) Bajka hmmm... Bajeczna? ;D Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny,
    Rose.

    OdpowiedzUsuń
  17. hahahhaahha, ciekawa rozmowa :)
    oni MUSZA byc razem <3
    CzytelniczkaGreen.

    OdpowiedzUsuń
  18. Coz za ironia ... I to on w penym sensir nazwla sb idiota xD

    OdpowiedzUsuń
  19. Rany Draco jest takim wrażliwym romantykiem :D no niezłe... Chociaz to takie urocze
    Ciekawe co tam z Ginny i Zabinim :D
    Bajka była świetna, ale jak na bajkę.. Codziennie zycie to totalne przeciwieństwo
    :(

    OdpowiedzUsuń