Dlaczego to zrobił? Dlaczego wygłosił niezwykle długą opinię na temat miłości, zupełnie się na tym nie znając?
Bo życzył jej szczęścia. Wiedział, że dopóki ona będzie szczęśliwa i on jakoś sobie poradzi.
Może nigdy nie doświadczył miłości, ale wiedział jak taka miłość powinna wyglądać.
Wiedział też, że jest jej to winien. Że teraz przyszedł czas kiedy to on musi pomóc jej stanąć na nogi.
Hermiona Granger musiała dobrze wybrać i zamierzał jej tą decyzję ułatwić.
Jedyne czego nie wiedział to to, jak to zrobić.
Przemierzał korytarze, w rękach ściskając mnóstwo różnych papierów. Nagle usłyszał szepczące głosy za rogiem co zmusiło go do przyczajenia się i nasłuchiwania. Ciekawość zawsze była jego cechą.
-Ginny ja...
-Nie musisz nic mówić gadałam z Hermioną, Blaise.
-Tak to... głupio wyszło. Ginny prawda jest taka, że myślę o tobie od końca piątej klasy i bardzo chciałbym z tobą być. Zależy mi na tobie.
-Blaise...- w myślach mógł sobie wyobrazić jak rudowłosa przyjaciółka Granger przygryza nerwowo wargę. -Noc z tobą była cudowna i ja też chcę iść dalej. Kto wie? Może coś z tego wyjdzie?
Jej głos zdawał się być bardzo wesoły. Był pewny, że Ginny właśnie się uśmiecha.
Niestety nie mógł tego zobaczyć, bo schowany za zakrętem korytarza błagał by go nie przyłapali.
-No to świetnie-ton Blaise świadczył jedynie o tym, że zaraz zacznie skakać z euforii.
Dlaczego przyjaciel nie powiedział mu, że leci na Ginny Weasley?
Dlaczego nie powiedział o romansie z Hermioną i dlaczego w ogóle o niczym mu nie mówił?!
Zawrócił i postanowił pójść do lochów innym korytarzem, bo ten zajęty był przez jego przyjaciela obściskującego się z rudą dziewczyną.
Wszystko zdawało się być beznadziejne.
Hermiona kochała Rona, który natomiast nie kochał jej. Zupełnie inaczej było z Blaise'm, który zaciągał ją do pustej klasy jednocześnie obściskując się z jej najlepszą przyjaciółką, która była natomiast była dziewczyną Pottera. Szczęście, że dwóch z złotego tria nie ma w szkole, bo byłaby niezła maskara...
Z niezadowoleniem szedł dalej obmyślając plan ułożenia wszystkiego przynajmniej w swojej głowie. Jego myśli i uczucia zupełnie się poplątały, a serce stawało się coraz bardziej niezgodne z rozumem.
***
-Cześć, Blaise-powiedział jadowitym tonem. Jego usta wygięły się w sztucznym uśmiechu, a ręce splotły na piersi.
-Już się boję-powiedział brunet stojąc u progu ich wspólnego dormitorium. Już otwierał usta w celu dowiedzenia się przyczyny złego nastroju przyjaciela kiedy został brutalnie rzucony na ścianę, a po chwili został mu wymierzony siarczysty policzek. W tym momencie strach zastąpiła złość. Bez wahania oddał blondynowi, jednak nie pozwolił by ta akcja zaszła za daleko. Unieruchomił go i spojrzał na niego z wyrzutem.
-Sorry-powiedział cicho Draco, uświadamiając sobie co zrobił. Odwrócił głowę, mocniej zaciskając szczęki. Dalej był zły i nic nie było wstanie tego zmienić. Nawet mocno podbite, prawe oko.
-O co chodzi?-spytał Blaise, nie mogąc ukryć irytacji. Zwykle wesoły i pogodny humor zastąpiła złość. Mimo to wiedział, że Draco jest jego przyjacielem i mimo wszystko nie mógł się na niego gniewać. Widział, że blondyn ma problem i chciał mu pomóc.
-Jesteś totalnym kretynem, Zabini-warknął, patrząc mu prosto w oczy.
-W takim razie może mnie oświecisz. Nie rozumiem czemu na powitanie dostałem pięścią w twarz!
Przekrzywił głowę na bok, dokładniej mu się przyglądając. Czyżby naprawdę się nie domyślał?
-Wiedziałeś, że mi na niej w pewien sposób zależy-powiedział blondyn z wyrzutem.
-A mówimy o... Dafne? Susan? Kate? Lucy? Wendy? Pearl? Irma? Lena?-zaczął wymieniać, jednak po chwili zaniemówił, a jego twarz stała się niezwykle poważna. -Hermiona.
Draco nic nie odpowiedział. Przyglądał się jedynie ze złością, mrużąc gniewnie oczy.
-Stary czy ty się zakochałe...?
-NIE! Jedynie jestem jej coś winien i nie pozwolę byś zabawiał się z nią i Weasley jednocześnie!
-Że co?-powiedział nieco zażenowany brunet. -Żadną z nich się nie zabawiam. Dokładniej mówiąc Granger jest tylko przyjaciółką i nie wiem po czym wnioskowałeś że to coś więcej ale uwierz mi, to tylko przyjaźń-powiedział poważnie. -A tak w ogóle... nie poznaje cię, przyjacielu!-krzyknął z entuzjazmem, wykonując sugestywny ruch brwiami. -Draco Malfoy, szlachetny obrońca kobiecych serc...-powiedział udawanym, rozmarzonym tonem. -Jesteś idiotą! Za kogo ty mnie masz?!
-Za przyjaciela. Dlatego przywaliłem ci tylko raz-burknął obrażony. Fakt, że się mylił był nieco dla niego niekorzystny, a może raczej psujący jego reputacje. Wstawił się za Granger. Hańba, niezwykle plamiąca jego ród. Może kiedyś by się tym przejął. Teraz jednak nic nie miało dla niego znaczenia. Żył dla siebie. Według własnych zasad i przekonań.
Niezadowolony opadł ciężko na łóżko, nie mogąc powstrzymać zrezygnowanego westchnięcia.
-Więc to Granger jest metaforycznym Weasleyem-bardziej stwierdził niż spytał Blaise. Bez słów, wziął butelkę whisky i rozlał ją do dwóch kieliszków, po czym przysiadł się obok blondyna i wypił duszkiem cały bursztynowy płyn. -Masz przerąbane, stary.
***
Historia magii i tym razem nie zapowiadała się ciekawie. Chyba nigdy żaden uczeń nie podchodził do niej z entuzjazmem i nawet Hermiona Granger, dziewczyna uznawana za zakochaną w nauce, nie stanowiła wyjątku. Spod jej czarnej szaty wystawała kolorowa, kwiecista sukienka, która wręcz prosiła się o zakrycie z powodu "szkolnej etykiety". Brązowe, falowane włosy splątane w niestarannego koka, z którego wydobywało się kilka niesfornych pasemek i torba, która pękała w szwach z powodu nadmiaru książek sprawiały, że wyglądała dość niestarannie i nieodpowiednio. Na szczęście nikt nie zwracał na to uwagi. Hermiona Granger jako wyjątkowo zasłużona w czasie wojny sprawiała respekt nawet wśród nauczycieli.
Mimo wszystko przerwa przed przedmiotem prowadzonym przez profesora Binnsa, jedynego ducha uczącego w Hogwarcie, wydawała się być niezwykle monotonna. Ciemne, deszczowe chmury zniknęły i zastąpiło je gorące słońce, nieznośnie przypiekające znajdujących się na błoniach uczniów. Niestety ona mogła oglądać ich tylko przez okno, przez którego szczeliny wpadało ciepłe, duszące powietrze.
Było gorąco, duszno, a przede wszystkim nudno...
-Nie wytrzymam-szepnęła do siebie, robiąc dość niezdecydowaną minę.
Teraz, nie było nawet Harry'ego czy Rona, którzy absorbowali by ją w choć najmniejszym stopniu sprawiając by nie zasnęła. Zapowiadała się nieznośna, wręcz nie do wytrzymania lekcja. -Nie wytrzymam-powtórzyła sobie, kiedy wraz z dzwonkiem do klasy zaczęli wchodzić uczniowie. -Nie wytrzymam-teraz powiedziała to już z większą pewnością i nikłym, delikatnym uśmiechem.
Nie czekając dłużej, odwróciła się i podążyła na zalane wrześniowym słońcem błonia.
***
-Nie dość, że mnie pobiłeś, to teraz jeszcze spóźnimy się na lekcje!-wykrzyczał Zabini biegnąc ile tchu przez szkolne korytarze.
-Mówisz tak, jakby to była moja wina-powiedział niewinnie Draco, śmiejąc się w duchu z zaistniałej sytuacji. To właśnie kochał w Hogwarcie. Przygodę z przyjaciółmi. Biegli nie patrząc przed siebie,a jedynie co chwila wybuchając niewytłumaczalnym śmiechem. Nagle blondyn poczuł jak na coś wpada i niemal chwieje się na nogach. Skupiony na utrzymaniu równowagi, zwrócił uwagę jedynie na wymijającego go Zabiniego i krzyczącego coś w stylu "Powodzenia. Czekam w klasie". Powodzenia? Niby czemu Blasie miałby życzyć mu powodzenia? Zrozumiał kiedy zaczął iść dalej i zatrzymał go dość niezadowolony głos.
-Ależ nie, wcale się mną nie przejmuj. Na pewno nic się nie stało.
Zamarł odwracając się i stając naprzeciw otrzepującej się, zezłoszczonej Granger.
Splotła ręce na piersi, patrząc na niego z wyrzutem.
-Wybacz-powiedział niepewnie, posyłając jej nieśmiały, wręcz pełny przerażenia uśmiech. Atmosfera stała się nagle niesamowicie sztywna. Nie wiedział kiedy postanowił udawać, że po ostatniej rozmowie nie było śladu. Po chwili jednak jego umysł zajął inny fakt. Wyraz twarz przywrócił się do pierwotnego, niezwykle pewnego stanu, a usta wygięły się w ironicznym uśmieszku. -Panna Granger opuszcza lekcje-stwierdził, na co ona wywróciła oczami i prychnęła z oburzeniem.
-To nie tak... ja po prostu-zacięła się, uświadamiając sobie co tak naprawdę robi. -Bezpodstawnie zrywam się z lekcji-dokończyła z przerażeniem. Zakryła usta ręką, po czym z przerażeniem zawróciła kierując się z powrotem w stronę klasy do Historii Magii.
-Daj spokój, Granger-powiedział blondyn łapiąc ją za ramię i ciągnąc w przeciwną stronę. -To nic złego odpuścić sobie lekcje ze starym, nudziarzem Binn...-nie dokończył, bo razem z tym zza zakrętu odezwał się drugi głos.
-Kto tu jest?-profesor McGonagall szybkim krokiem zaczęła zbliżać się w ich stronę.
-Wiejemy-powiedział bezgłośnie, rozbawiony do granic możliwości Draco. Hermiona jedynie z przerażeniem pokiwała głową, pozwalając by złapał ją za rękę i pociągnął w stronę wyjścia ze szkoły.
-Zobaczyła nas...! Co jeżeli nas zobaczyła? Malfoy ona mnie zabije! Wyrzuci ze szkoły, zabije, nakrzyczy albo co gorsza obleje z góry wszystkie egzaminy!-mówiła rozhisteryzowana Hermiona nerwowo chodząc dookoła chłopaka.
-Co najwyżej pouczy i wlepi szlaban-powiedział zupełnie nieprzejęty blondyn.
-Jesteśmy prefektami! Miałam cię pilnować, a tym samym razem z tobą zrywam się z lekcji! Ona mnie zabije!
-Czekaj, czekaj-przerwał jej blondyn, momentalnie poważniejąc. -Kazała ci mnie pilnować?-spytał z niedowierzaniem.
-Chyba nie powinieneś o tym wiedzieć-stwierdziła przerażona tym, co przed chwilą powiedziała. -Malfoy to...
-No tak-powiedział uśmiechając się z kpiną. -Więc to wszystko jedynie dalsza resocjalizacja-zaśmiał się, zaciskając ze złością zęby.
-O czym ty mówisz?-spytała dziewczyna, zupełnie zapominając o dawnym problemie.
-O tym, że jestem jedynie gówniarzem, któremu nikt nie ufa-warknął siadając na trawie. -Co jeszcze dzieje się za moimi plecami?! Zdajesz jej potajemnie raporty?!
-Co?! Nie, to nie tak... ja o niczym nie wiedziałam. Ja tylko... kiedy zostałam prefektem... kazała mi na ciebie uważać-wyjaśniła siadając obok i patrząc na niego z wyczekiwaniem. Jej uwagę przykuł dość sporawy siniak pod okiem, jednak nie zamierzała zaprzątać sobie nim głowy. -Jeżeli myślisz, że wszystko co się między nami działo to jedynie gra to się mylisz.
-A co się niby między nami działo?-spytał ze złością.
-Jesteśmy przyjaciółmi, nie?-spytała z determinacją. Gotowa na każdą odpowiedź.
-Na to wygląda-powiedział, nie ciągnąc dalej tematu. Patrzył na nią, pewien, że relacja z panną Granger może okazać się niezapomnianą przygodą.
To pewne, że ich relacja będzie niezapomnianą przygodą. Czekam na kolejne części historii :)
OdpowiedzUsuńDraco jaki zazdrosny, wyszedł na idiotę, a przynajmniej widać jak mu na niej zależy ;) jestem pewna, że to początek ich spólnej niezapomnianej przygody
OdpowiedzUsuńSuper! xd Czekam na kolejny... NIe wiem co napisać xd
OdpowiedzUsuńNo, więc kończę xd A tak w ogóle Draco jest zazdrosny hahahahahahahahahah.
Pozdrawiam xd
Zaje****e! Super się zapowiada :D czekam na więcej <33
OdpowiedzUsuńAle świetnie, że on już jest o nia zazdrosny! A Hermiona jak zwykle się martwi, co powiedzą nauczyciele :D! Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńŻycze weny i pozdrawiam!
Oj tak mam wrażenie ze ich relacja nie będzie tylko przygoda :D Rozdział świetny :D Weny :-D Pozdrawiam,Lili :)
OdpowiedzUsuńPrzyjaciele? Oni są kimś więcej niż przyjaciółmi *___*
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Draco i Blaise to oni są komiczni :D nie ma to jak dać przyjacielowi po twarzy (y) :P
Czekam na kolejny :)
Odiumortis (swag).
Cudowny rozdział, uwielbiam to opowiadanie :) Najbardziej chyba podoba mi się tu Draco, jest taki... nawet nie wiem jak to określić, ale generalnie genialny :) Fajne tez jest to, że zaczynają od przyjaźni, a nie od razu miłość wielka i w ogóle :D Podsumowując piszesz wspaniale, uwielbiam twoja twórczość i w ogóle nie mogę się doczekać kolejnej notki :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Tia niezapomniana przygoda ... Ale.poki co przyjacielska !!!
OdpowiedzUsuń