Odkąd rozcięła i boleśnie stłukła głowę Draconowi Malfoyowi unikała go jak ognia. Było jej strasznie głupio z powodu tego, że tak bezmyślnie i bezpodstawnie go zaatakowała. Z początku próbowała się bronić i udowodnić jego winę jednak wszystko diametralnie się zmieniło kiedy przedstawił jej powód zaciągnięcia jej do pustej sali.
.
Nie wiedziała czemu nie chciała się z nim widzieć. Może to dlatego, że ich relacje uległy drastycznej zmianie?
Nie była przyzwyczajona do normalnej rozmowy z Draconem Malfoyem.
A co jeżeli zmienił się jak jej nowy przyjaciel Zabini? Co jeżeli on także jest godzien bycia jej przyjacielem?
NIE, NIE, NIE!
Skarciła się w myślach. Draco Malfoy od zawsze ją upokarzał i nazywał Szlamą. To ten sam Ślizgon, śmierciożerca i zdrajca!
Z premedytacją zabijał i torturował niewinnych ludzi...
Naprawdę w to wierzysz, Hermiono? - W jej głosie odezwał się cichy głosik.
Czy wierzyła? Czy naprawdę wierzyła w to, że siedemnastoletni chłopak był wstanie z własnej woli zaangażować się w takie przedsięwzięcie? Czy był szczęśliwy żyjąc u boku Voldemorta tak jak jego ciotka Bellatrix?
Nie, na pewno nie... W Draconie Malfoyu zawsze tliło się dobro, a teraz próbuje wyjść na prostą. Musiała w to wierzyć. Musiała wierzyć w to, że Draco Malfoy jest dobry. Musiała wierzyć, że ich miła rozmowa w pustej klasie nie była jedynie kłamstwem i grą z jego strony. Musiała. Inaczej straciłaby wiarę w ludzi. Jeżeli on nie był wstanie się zmienić, to wszelkie gadki o nawróceniu i zmianie w dobrego człowieka były jedynie czystym kłamstwem. Jeżeli on nie był wstanie być dobry, to dla nikogo nie było ratunku.
***
Lekcja eliksirów okazała się wyjątkowo trudna. Jasna czupryna, należąca do siedzącego przed nią chłopaka stale ją rozpraszała. Zasłaniał jej tablicę i ciągle gadał ze swoim przyjacielem, Blaise'm. Do tego wszystkiego jej myśli zajmowała tylko i wyłącznie jego osoba co było jeszcze gorsze.
-Malfoy, mógłbyś się z łaski swojej zamknąć?-szepnęła po dłuższej chwili dzielnego znoszenia jego głosu. Zdziwiony chłopak odwrócił się w jej stronę, a na jego twarzy wykwitł ironiczny uśmieszek. W jego ślady poszedł też Zabini, który w przeciwieństwie do niego, uśmiechał się bardziej ludzko.
-Czyżbyśmy ci przeszkadzali?-spytał blondyn, nie kryjąc swojego zadowolenia. Nie dość, że udało mu się ją wkurzyć, to jeszcze się do niego odezwała!
-Draco daj spokój, ona...-zaczął Blaise, jednak przerwał mu niezadowolony głos Horacego Slughorna.
-Panie Malfoy, panno Granger! Wasze domy tracą po 5 punktów! Skoro tak bardzo do siebie lgniecie... proszę bardzo usiądźcie razem.
-Przepraszam, panie profesorze-powiedziała Hermiona ze skruchą, przy okazji zabijając siedzących przed nią Ślizgonów wzrokiem.
-Panie Malfoy, proszę się przesiąść-powiedział nauczyciel, nie zwracając uwagi na przeprosiny Hermiony.
-Nie ma takiej potrzeby-powiedział Draco, za wszelką cenę pragnąc uniknąć kontaktu z Gryfonką, która z chęcią by go zamordowała.
-Nie pytam się pana o zdanie, Malfoy. Siadaj obok panny Granger-warknął już nieco poirytowany profesor. Blondyn prychnął pod nosem, z niechęcią siadając obok Hermiony. Dziewczyna odsunęła się jak najdalej niego, nie zamierzając nawet na niego spojrzeć. Poszedł w jej ślady, odwracając głowę w przeciwną stronę.
-Dzisiaj zajmiemy się różnymi eliksirami... Panno Weasley, proszę usiąść obok Zabiniego-ruda ze spuszczoną głową i zaciśniętymi zębami przesiadła się, przy okazji posyłając Hermionie spojrzenie pełne wyrzutu. -Wracając do tematu... Wylosujecie karteczki z nazwą eliksiru, który musicie uwarzyć.
Mężczyzna wyciągnął różdżkę, po czym za sprawą jednego machnięcia rozproszył po całej sali karteczki, które dotychczas spokojnie spoczywały na jego biurku. Hermiona spojrzała na lądujący przed nią zwitek pergaminu. Wyciągnęła rękę, powoli go rozwijając i z rezygnacją stwierdzając, że wraz z Malfoyem musi przygotować Amortencje. Nagle poczuła jak ktoś staje za jej plecami w niebezpiecznie bliskiej odległości. Mogła wręcz poczuć jego oddech na swoim karku.
-Eliksir miłości...-mruknął Malfoy, nie zdając sobie sprawy jak silnie działa na nią jego obecność.
***
- Znakiem, że wywar się udał jest bijący od niego perłowy blask i para unosząca się w charakterystycznych spiralach-powiedziała Hermiona, dobitnie cytując swój podręcznik. -Spieprzyłeś, Malfoy-stwierdziła z rezygnacją przyglądając się blondynowi.
-Nie mam pojęcia o co ci chodzi-odparł zupełnie niewzruszony jej niezadowoleniem.
-Może o to, że wygląda jak eliksir wielosokowy z dodatkiem włosów Crabb'a i Geoyl'a!-wyrzuciła z siebie, obrzucając go najchłodniejszym spojrzeniem na jakie było ją stać. Po chwili jednak zdała sobie sprawę, że powiedziała nieco za dużo. Zakryła dłonią usta, z przerażeniem obserwując reakcje chłopaka.
Blondyn ze zdziwieniem uniósł brwi, by po chwili przybrać na twarz blady uśmiech. Od śmierci Crabb'a nikt nie wspominał o jego "gorylach".
-Przepraszam ja...-zaczęła, jednak on szybko jej przerwał.
-Po co chcieliście zmienić się w Crabb'a albo Goyl'a?-wyraz jego twarzy momentalnie się zmienił. Draco Malfoy był wyraźnie ciekawy.
-Żeby wyciągnąć od ciebie pewne informacje. Byliśmy pewni, że jesteś dziedzicem Slytherina-wyjaśniła z nieśmiałym uśmiechem. Widać było, że w głębi siebie głośno triumfuje.
-Ty i twoje przeklęte ,złote trio-powiedział, prychając z pogardą. -Wracając do naszego eliksiru...-powiedział nabierając go trochę do fiolki. -Trzeba sprawdzić czy oby na pewno jest zepsuty... powinien przybierać zapach ukochanej osoby i się zgadza... śmierdzi jak Weasley... wygląd to nic takiego... Granger jesteś pewna, że nie przypomina ci Weasley'a?
-Jesteś okropny-westchnęła, po czym jednym zaklęciem opróżniła kociołek. Stwierdziła, że nie ma sensu się z nim kłócić. Uśmiechnęła się, wspominając dawne czasy. Zapewne kiedyś by się o to tłukli. Teraz jednak... wszystko się zmieniło. Nie ma Rona, nie ma Harry'ego. Z dawnych przyjaciół została tylko ona, Ginny, Neavill i Luna. No i Zabini. Nowy, zasługujący na to przyjaciel. Spojrzała na siedzącego przed nią Blaise'a i Ginny. W pełnym milczeniu warzyli Veritaserum, które stawało się coraz bardziej przezroczyste.
-Zabije cię, Malfoy-warknęła w stronę blondyna, nie odrywając wzroku od drugiego Ślizgona.
-Już kiedyś próbowałaś i nie bardzo ci wyszło...-mruknął z niezadowoleniem wspominając atak książką.
-Nienawidzę cię-stwierdziła, zdając sobie sprawę jak bardzo jest on irytujący.
-Nie wiesz o czym mówisz-powiedział, a jego usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu.
***
-Hermiona!-Blaise szybkim krokiem zmierzał w jej kierunku. Szatynka stanęła, z zaskoczeniem odwracając się w stronę Ślizgona.
-Tak?-ponagliła go, pokazując mu ciężką torbę, którą zmuszona była nosić. Brunet spojrzał na nią, szybko zabierając jej ją z rąk i przerzucając ją sobie przez ramię.
-Teraz nie będę musiał działać pod presją-wytłumaczył, pokazując szereg białych zębów.
-I tak mógłbyś się pospieszyć-zauważyła z niecierpliwością patrząc na bruneta.
-No bo... w weekend jest wypad do Hogsmade i...
-I...?-spojrzała na zegarek z niezadowoleniem stwierdzając, że nie starczy jej czasu na dojście do klasy. Blaise wydawał się być jednak bardzo przejęty i nie miała serca go nie wysłuchać.
-Tak sobie myślałem... nie chciałabyś się ze mną umówić?-spytał, dopiero po chwili uświadamiając sobie jak głupio zabrzmiała jego propozycja. Hermiona wytrzeszczyła oczy, zaczynając krztusić się własną śliną.
-To znaczy... nie to miałem na myśli!-powiedział szybko, cicho śmiejąc się z niezręcznej sytuacji . -Myślałem, że mogłabyś się ze mną umówić... tak po przyjacielsku... i że mogłabyś wziąć ze sobą Ginny.
Hermiona odetchnęła z ulgą, wywracając oczami.
-Blaise kiedyś dostanę przez ciebie zawału-powiedziała, nie mogąc powstrzymać rozbawionego uśmiechu. -Nie ma problemu. Jesteśmy umówieni-powiedziała, posyłając mu jeden z najbardziej uroczych uśmiechów. Po chwili puściła się biegiem w stronę sali. Dopiero w pół drogi uświadomiła sobie, że chłopak stoi w tym samym miejscu przyglądając jej się z rozbawieniem. Zawróciła, po czym wyrywając mu torbę, z powrotem puściła się biegiem.
Nie miała pojęcia, że całej tej sytuacji przygląda się z nieznanych sobie powodów zazdrosny do granic możliwości Draco Malfoy.
Rozdział jak zawsze świetny! Szkoda, że następny będzie dopiero we wrześniu, ale i tak będę na niego czekać. Życzę ci miłych wakacji i weny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Marciolak =D
Mam nadzieje, że Blaise zabierze Draco do Hogsmeade ;D
OdpowiedzUsuńBędzie ciekawie :)
Piszesz lekkim stylem, który się z chęcią czyta ;)
Jak zwykle życzę weny i pozdrawiam, Odmiumortis (swag).
Świetny rozdział! Z niecierpliwościa czekam na nastepny ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ta historie, więc jestem w stanie poczekać i do września :) A co do rozdziału to jest genialny, jak zwykle zresztą :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Draco jak jest zazdrosny to taki z niego słodziak <3 Uwielbiam ich kłótnie, i wgl jak ty to opisujesz, czekam na następny z ciekawością ;D
OdpowiedzUsuńOj, oj, oj :D
OdpowiedzUsuńRozdziała jak i cały blog boski ;)
Malfoy zazdrosny ale przecież on nic do niej nie czuje...
Tak Drako, tak ;)
Czekam na następny :)
Weny :*
Hejka. Wpadłam tu przypadkuem i postanowiłam zatrzymać się na dłużej. Twoje dwa poprzednie blogi mnie wciągnęły, jednak potem nie miałam internetu i nie czytałam. Wpadłam tu i bardzo się ucieszyłam, widząc, że piszesz. Tak więc ogłaszam wszem i wobec, że masz nową czytelniczkę!!!
OdpowiedzUsuńKathrine z lily-evans-riddle-vs-james-potter.blogspot.com
Cudownie :* Nigdy nie spotkałam się z tak ciekawym, pełnym emocji blogiem. Twoje poprzednie dzieła też mnie zachwyciły :) Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ^-^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
ojjjj zazdrosnik jeden <3
OdpowiedzUsuńa moze Blaise wezmie tez Draco ? :3
CzytelniczkaGreen.
Hahahaha to musiala byc dopiero smieszna scena :)
OdpowiedzUsuńHahahaha padlam jak Malfoy porównywał ich eliksir do Rona XD rozdział świetny !!!!
OdpowiedzUsuńZazdrosy Malfoy... Dowcipny Malfoy :D juz nie wiem co lepsze.. Ale ten eliksir mnie powalił hahahaha :D trafne!
OdpowiedzUsuńCiekawe czy na spotkaniu pojawi sie ta niezwykła fretka :D